Jak podał „Przegląd Sportowy” wicemistrzyni olimpijska Maria Andrejczyk z suwalskiej „Hańczy” nie trenuje już z  Petteri Piironenem w fińskim  Kuortane. W tym roku porzuciła Kuortane, widząc, że wyniki wciąż są za słabe, a pewnie i z innych względów, bo do problemów ze zdrowiem doszły przykre zdarzenia w życiu osobistym. Na szczęście M. Andrejczyk nie straciła zapału do rzucania oszczepem i trenuje na powrót na Suwalszczyźnie z myślą o przyszłorocznych igrzyskach w Paryżu. Tylko jeszcze nie zdecydowała, z którym trenerem będzie na stałe pracować.  Jak napisał „PS” konsultuje swój ewentualny wybór z dyrektorem sportowym PZLA Krzysztofem Kęckim i najprawdopodobniej podejmie decyzję do końca września. Kibice mogą zatem liczyć, że wzbudzająca olbrzymią sympatię w mediach oszczepniczka Hańczy Suwałki pojawi się znów na stadionach lekkoatletycznych.

27-letnia M.Andrejczyk od co najmniej siedmiu lat należy do ścisłej światowej czołówki w rzucie oszczepem kobiet. Na Igrzyskach Olimpijskich w Rio de Janeiro była czwarta, a w Tokio wywalczyła srebrny medal. Jej rekord Polski 71 m 40 cm jest trzecim wynikiem w historii kobiecego rzutu oszczepem nowego typu. W tym roku w statystykach suwalskiej oszczepniczki jest tylko jeden rezultat: 55,89 z 28 maja w Rehlingen. Ostatnio zaniepokoiło to suwalskich radnych miejskich, którzy dyskutowali o niezbyt częstych jej startach w zawodach sportowych. Przypomnijmy, że M. Andrejczyk otrzymuje stypendium z budżetu miejskiego, które ma ułatwić jej odpowiednie przygotowanie się do Igrzysk Olimpijskich w Paryżu.