W piątek (27 lipca) na terenie oczyszczalni ścieków w Suwałkach doszło do awarii technologicznej. Wstępne analizy wskazują, że trwała ona ok. 6 godzin. W chwili obecnej wszystkie procesy technologiczne w oczyszczalni są prawidłowe, a odprowadzana woda jest czysta. Wstępne analizy wskazują też, że nie doszło do katastrofy ekologicznej. To pierwsza tego typu awaria w całej historii suwalskiej oczyszczalni ścieków, czyli od 30 lat.
W poniedziałek 30 lipca w siedzibie PWiK-u odbyła się konferencja prasowa. Na spotkaniu obecni byli zastępca prezydenta Łukasz Kurzyna, Leszek Andrulewicz, prezes PEWiK-u, Jarosław Borejszo, dyrektor Wigierskiego Parku Narodowego, oraz Jerzy Gałązka, naczelnik Wydziału Ochrony Środowiska i Gospodarki Komunalnej urzędu Miejskiego w Suwałkach.
Do awarii technologicznej doszło w piątek 27 lipca o godzinie 15.25 i trwała ona do 22.40. Dokonano niewłaściwego przełączenia pomp. Do rzeki wpłynęło około 2-2,5 tysiąca ścieków wstępnie oczyszczonych mechanicznie. Te ścieki nie zostały oczyszczone biologiczne, zawierały związki fosforu i azotu. W wyniku czego została zatruta rzeka Czarna Hańcza. Pracownicy PEWiK-u wyłowili 20kg śniętych ryb, a Wigierskiego Parku Narodowego 120 kg. Pracownik, na którego zmianie to się stało, nie przyznał się do błędu.
Będę z nim rozmawiał, nie minie go kara, ale dopiero po j wyjaśnieniach zadecyduję, czy będzie to zwolnienie z pracy czy też nagana – mówił Leszek Andrulewicz, prezes PEWiK-u.
Na pewno zawinił tu system nadzoru, to on spowodował błąd ludzki. Aby w przyszłości nie dopuścić do takiej sytuacji zostanie zmieniona organizacja nadzoru. Zostaną zamontowane nowe czujniki oraz wprowadzimy kontrolę osobistą, pracownik będzie cyklicznie pojawiał się przy ujściu kanału do rzeki.
– Nie uciekamy od odpowiedzialności. PEWiK dokona kompensaty środowiska. W porozumieniu z pracownikami Wigierskiego Parku Narodowego dokona zarybienia rzeki – stwierdził Łukasz Kurzyna.
– Chciałbym podziękować wędkarzom z PZW. To oni pierwsi nas zawiadomili o całym zdarzeniu. Jeżeli chodzi o straty ryb, to będą one o wiele większe. Szacujemy że zebrano ok. 20% śniętych ryb. Śnięte zostały w wodzie, w roślinności i mule. Dopiero w wyniku procesów gnilnych, będą wypływały na powierzchnię. Z całą stanowczością chciałbym podkreślić, nie jest to katastrofa ekologiczna dla tak dużego jeziora, jakim są Wigry. Ubolewać należy, że doszło do dalszego użyźnienia zbiornika. Jeżeli chodzi o kąpielisko w Starym Folwarku Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska dokonał badań, woda jest przejrzysta. Jeszcze dziś, sam będę pływał na tym kąpielisku – mówił Jarosław Borejszo, dyrektor Wigierskiego Parku Narodowego.