Niedawno Jacek Łoziński, dyrektor Wigierskiego Parku Narodowego, wspólnie z Teresą Świerubską, dyrektorką Suwalskiego Parku Krajobrazowego, podczas obrad sesji Rady Miejskiej w Suwałkach, odebrali serdeczne gratulacje i podziękowania za dotychczasową pracę z okazji 40-lecia istnienia obydwu parków. Zarówno Wigierski – narodowy, jak i Suwalski – krajobrazowy to prawdziwe perły, największe bogactwo Suwalszczyzny. Suwalski Park Krajobrazowy będzie, oficjalnie, świętował swój jubileusz we wrześniu, więc mamy jeszcze trochę czasu. Dziś słów kilka o parku wigierskim.
Początków dzisiejszego parku narodowego trzeba szukać w dalekiej przeszłości, kiedy to pięknem Wigier i otaczających jezioro lasów zachwycił się Kazimierz Kulwieć i wystąpił, już w 1921 roku, a więc niemal przed wiekiem(!), z ideą utworzenia na tych terenach rezerwatu przyrody. Wtedy ten pomysł nie znalazł urzędowej akceptacji. Kilka lat później do akcji wkracza wybitny uczony i równie wybitny i uparty organizator Alfred Lityński. To on uznawany jest za pioniera polskiej hydrobiologii, to on był twórcą i pierwszym szefem stacji hydrobiologicznej w Starym Folwarku, która rozpoczęła działalność już 1924 roku. Dziś jest tam interesujące muzeum Wigier. Był Lityński nie tylko świetnym naukowcem, był – wedle dzisiejszych norm i pojęć – ekologiem w pełnym tego słowa znaczeniu. Jak mało kto już przed wiekiem rozumiał, czym jest przyroda, jak ważne jest, by pozostała w możliwie najlepszym stanie. Nie bez znaczenia pozostaje fakt, że traktował on swoją pracę jako wielkie zobowiązanie wobec narodowej społeczności. Miarą jego wyobraźni i głębokiej wiedzy jest fakt, że – wspólnie z Bolesławem Hryniewieckim – postulował utworzenie na terenach wigierskich parku krajobrazowego. Raz jeszcze wypada powiedzieć – to było prawie 100 lat temu. Ale wtedy jeszcze się nie udało. Park, póki co krajobrazowy, powstał czterdzieści lat temu; w styczniu 1976 roku, na mocy uchwały Wojewódzkiej Rady Narodowej, powołano do życia Wigierski Park Krajobrazowy. Dobrze to świadczy o ludziach z tamtych czasów, którzy umieli pomyśleć nie tylko o tym, co daje bezpośrednio policzalny przychód. Wszak Suwalski Park Krajobrazowy też wtedy powstał.
Na marginesie wypada wspomnieć, że podobne myśli i idee, które przyświecały Lityńskiemu, powodowały pomysłodawcami wigierskiego pleneru „Sztuka i Środowisko”, którzy właśnie między innymi proekologiczne działania promowali i przekonywali do nich ówczesnych włodarzy województwa. Rodziły się one w Wigrach, w poklasztornych eremach, w ówczesnym Domu Pracy Twórczej. Uczestnicy plenerów, często najwybitniejsi twórcy wielu dziedzin sztuki, mocnym głosem mówili, że park krajobrazowy to zbyt mało, że wigierską przyrodę trzeba chronić mocniej. I tak, także dzięki nim, się stało.
Pierwszego stycznia1989 dotychczasowy park krajobrazowy został przekształcony w Wigierski Park Narodowy. Różne były jego losy, nie u wszystkich i nie od razu idea parku zyskała poklask i zrozumienie, ale najważniejsze stało się; Wigry i otoczenie jeziora zyskały instytucjonalną, mocną, gwarantowaną przez państwo, ochronę.
JESTEŚMY DLA LUDZI
Rozmowa z dr inż. Jackiem Łozińskim, dyrektorem Wigierskiego Parku Narodowego.
– Jak najkrócej można określić rolę i zadania Parku, którym pan kieruje.
– To szeroka pojęta ochrona krajobrazu, przy czym należy przez to rozumieć, że chronić należy na terenie parku zarówno świat roślinny i zwierzęcy, jak również kulturowe wartości. Oznacza to na przykład, że nie możemy pozwolić na dowolne, niezgodne z tradycją, kształtowanie parkowego krajobrazu.
– W przeszłości było to powodem wielu zadrażnień, swarów i zajadłych konfliktów. Wiele sporów pomiędzy osobami zamieszkującymi na terenie parku, a dyrekcją parku trafiało do sądów, gdzie sprawy toczyły się latami. Dziś sytuacja jest spokojniejsza, dlaczego?
– Obie strony dojrzały do zrozumienia, że musimy się sensownie porozumieć, że to nasz wspólny interes. My, dyrekcja parku, jesteśmy od tego, by chronić dziedzictwo przyrodnicze i kulturowe. Jednocześnie jednak mamy ustawowy obowiązek udostępniania parku ludziom. Bez turystów park byłby na swój sposób martwy, dlatego cieszy nas, że każdego roku odwiedza nas ponad 100 tysięcy osób. Dzieje się to także z korzyścią dla stałych mieszkańców parku – choćby rolników, właścicieli gospodarstw agroturystycznych.
– Nie boi się pan, że 100 tys. to zbyt dużo?
– Nie, to rozsądna liczba. Trzeba zauważyć, że świadomość potrzeby ochrony naszego środowiska rośnie wraz z edukacją, a nie ma lepszej nauki niż odwiedziny parku. No i trzeba pamiętać, że park jest przecież dla ludzi.