4 lipca swoją pracę w magazynie przy ul. Bakałarzewskiej 19 zakończyli wolontariusze z grupy „Suwałki dla Ukrainy”. Tuż po wybuchu wojny w Ukrainie Katarzyna Gałaszewska (na zdjęciu w środku), Elżbieta Butkiewicz, Edyta Budzińska i Patrycja Stefanowicz wpadły na pomysł utworzenia grupy „Suwałki dla Ukrainy”, która liczy 6 766 członków. Magazyn przy ul. Bakałarzewskiej funkcjonował od 26 lutego. K. Gałąszewska, E. Butkiewicz i E. Budzińska zajęły się koordynacją działań w magazynie, pozyskiwaniem darów od darczyńców i transportem rzeczy za granicę – do Lwowa i Kijowa (leki, środki opatrunkowe, artykuły chemiczne i ubrania dla dzieci oraz odzież termoaktywną, buty i inne rzeczy niezbędne dla wojska). P. Stefanowicz i Karolina Kaczorowska administrowały grupą na FB. Magazyn na Bakałarzewskiej był „centralnym punktem dowodzenia”, natomiast w kilku innych zbierano dary i dostarczano na Bakałarzewską 19. O działalności grupy „Suwałki dla Ukrainy” rozmawiamy z Katarzyną Gałaszewską.

– Jak pomagaliście Ukraińcom?

– Pomoc uchodźcom polegała na zaopatrzeniu ich w artykuły spożywcze, startery, odzież, obuwie, środki higieny osobistej, artykuły pierwszej potrzeby do urządzenia się w wynajmowanych mieszkaniach (talerze, kubki, garnki, kołdry poduszki, wózki itp). Jako jedyny magazyn wydawaliśmy też artykuły szkolne (plecaki, zeszyty, piórniki, artykuły biurowe i bony na zakup obuwia sportowego). Do początku maja zdarzało się, że było od 40 do nawet 120 Ukraińców dziennie. Ta liczba od połowy maja zaczęła bardzo maleć, zmieniły się też godziny pracy. Z 6 dni w tygodniu na 3 dni, a od czerwca w związku z małym zainteresowaniem, magazyn był otwarty tylko w poniedziałki.

– Czy byli chętni do pomocy?

– Chętnych do pomocy przybywało z dnia na dzień. Początki w magazynie to 5 wolontariuszy. W szczytowym momencie w kwietniu było nawet 20. Ta liczba była ruchoma. Jedni dochodzili, inni ze względu na obowiązki musieli przerwać pracę. Chętnie pomagali też młodzi ludzie w wieku 13-18 lat. Wśród wolontariuszy była też Ukrainka mieszkająca w Polsce, która umożliwiła nam zrozumienie ukraińskiej mentalności i języka, a uchodźcom była cennym wsparciem. Pomieszczenie magazynowe na tak długi okres działalności udostępnili bezpłatnie Państwo Janina i Mirosław Protasiewicz. Praca wolontariuszy polegała na pozyskiwaniu niezbędnych rzeczy, rozładunku i załadunku transportów, segregacji i porządkowaniu darów oraz wydawaniu ich na bieżąco.

– Czy ludzie chętnie dostarczali potrzebne produkty?

– Odzew od Suwalczan i mieszkańców powiatu był ogromny. Codziennie przynoszono żywność, środki higieniczne, chemię, pampersy, ubrania, pościel, bony wartościowe do sklepów, artykuły gospodarstwa domowego, artykuły niezbędne do wyposażenia mieszkania. W odzewie na posty na FB, braki były natychmiast uzupełniane. Zjawiało się mnóstwo darczyńców: osoby indywidualne, szkoły, przedszkola, zakłady pracy, księża, młyn suwalski. Suwalczanka zorganizowała też duży transport chemii, ubrań i żywności z Anglii. Polacy mieszkający za granicą chętnie przesyłali pieniądze swoim najbliższym, a ci po kontakcie z nami kupowali to, co było aktualnie niezbędne. Nawiązano współpracę z podobnie działającą grupą
z Olecka i wymieniano się nadwyżkami produktów. Kilkakrotnie do magazynu trafiły też rzeczy z magazynu położonego w Raczkach.

– Dziękujemy za rozmowę.

Wolontariusze zakończyli pracę przy ul. Bakałarzewskiej 19, ale grupa „Suwałki dla Ukrainy” nie została zamknięta. Jak sami mówią: jeżeli sytuacja będzie tego wymagała, to wrócimy do pracy.

Nadal uchodźcy mogą korzystać m.in. ze środków czystości i higieny osobistej, żywności, odzieży dla dzieci i dla dorosłych zgromadzonych w hali OSiR przy ul. Woj. Polskiego 2 i hostelu przy ul. Zarzecze. W pierwszej dekadzie lipca 64 uchodźców z Ukrainy korzystało z noclegów i wyżywienia w obiektach suwalskiego OSiR-u. Zbiórkę darów oraz pomoc prawną i psychologiczną prowadziło też CAS Pryzmat.