Narodowy Fundusz Ochrony Zdrowia to organizacja niezwykle zasłużona dla kraju. To dzięki NFOZ powstały w Polsce przez dziesiątki lat niezliczone obiekty służące ochronie zdrowia, setki szpitali doposażone zostały w cenny sprzęt. Tak było również w Suwałkach i w całym suwalskim województwie w okresie jego istnienia. Tu Narodowy Fundusz Ochrony Zdrowia notował niezwykłe sukcesy.
– Na ponad czterdzieści oddziałów w Polsce nasz odział zwykle zajmował miejsce w czołówce, był na 5-6 miejscu w kraju – przypomina Elżbieta Chmielewska, kierująca od „niepamiętnych czasów” biurem suwalskiego oddziału NFOZ. I trzeba tu od razu dodać, że – w zgodnej opinii wszystkich zainteresowanych – E. Chmielewska robiła to zawsze w sposób wręcz doskonały.
Tu przypominają się słowa doktora Henryka Kulczyckiego, który przez długie lata przewodniczył suwalskiemu NFOZ. Legendarny, niestety nieżyjący już doktor, przyznawał, że „bez pani Elżbiety na pewno nic by nie wyszło”.
A sama pani Ela niezmiennie od lat twierdzi, że ludzie z natury są dobrzy i chętnie pomagają, tylko trzeba im podpowiedzieć, jak to zrobić. I „podpowiada” tak już od kilku dziesiątków lat, choć tak naprawdę poszła pracować tam „tylko na chwilę”. Pytana o to, jak to się stało, że owa chwila trwa już trzydzieści lat z okładem, odpowiada, że nawet mąż był pewny, że nie wytrzyma w tej pracy długo. Wytrzymała do dziś, można powiedzieć, że do końca, ponieważ prezydium suwalskiego NFOZ zdecydowało o zakończeniu działalności.
– Moglibyśmy jeszcze jakiś czas funkcjonować, bo pieniądze są, ale wolimy te kilkaset tysięcy złotych przekazać placówkom ochrony zdrowia, niż je przejadać – mówi Elżbieta Chmielewska. –Wolimy odejść, jak się to mówi, z honorem – mówi pani Elżbieta.
Tu niezbędne jest przypomnienie: na mocy nowych uregulowań prawnych NFOZ nie może już prowadzić zbiórki pieniędzy na starych zasadach, nie może na przykład rozprowadzać tzw. „cegiełek”, a to było najpewniejsze źródło przychodów. Teraz konieczne jest zbieranie pieniędzy do puszek, a na to z kolei nie chcą się zgodzić szefowie placówek ochrony zdrowia, a to tam właśnie przede wszystkim rozprowadzane były „cegiełki”.
– Do tego trzeba dodać, że również przychody z odpisu 1 procenta od podatku też są coraz mniejsze, bowiem w całym kraju o ten jeden procent konkuruje ponad 7 tysięcy uprawnionych do tego stowarzyszeń – informuje E. Chmielewska. – Ważne jest i to, że ofiarujący jeden procent, i w ogóle darczyńcy, wolą wiedzieć, komu konkretnie ich pieniądze przypadną. My nie mogliśmy tego zaoferować, bo przekazywaliśmy pieniądze nie na potrzeby konkretnego pacjenta, lecz placówki – szpitala, czy ośrodka zdrowia. – Wszystko to razem wzięte powoduje, że sens dalszego działania staje się wątpliwy.
Ogromna to szkoda, bo trzeba pamiętać, że Narodowy Fundusz Ochrony Zdrowia i w skali całego kraju, i w skali województwa suwalskiego, czy samych Suwałk zanotował naprawdę wspaniałe osiągnięcia. Można powiedzieć, że ludzie tacy jak Elżbieta Chmielewska oddali całą swoją energię i serce dobrej sprawie.
Przed laty było łatwiej, bowiem na konto NFOZ szły odpisy z poborów pracowników wielu zakładów, całych załóg. Po ustrojowej transformacji wszystko się zmieniło, ale właśnie wtedy trzeba było naprawdę umieć te pieniądze zdobywać. – Często mnie pytano, jak ja to robię. Odpowiadałam, że te pieniądze trzeba wychodzić. Jak najdosłowniej – od szpitala do przychodni, od przychodni do ośrodka. Razem z doktorem Kulczyckim przemierzyliśmy całe nasze województwo wzdłuż i wszerz, wielokrotnie. Ludzie widzieli, że jest z tego jakiś pożytek, to i cegiełki nasze chętnie kupowali. Teraz podzielimy te ostanie kilkaset tysięcy i tak zakończymy nasza działalność – mówi Elżbieta Chmielewska, która pracować do biura NFOZ w 1984 roku poszła tylko na chwilę.
Przez wszystkie te lata społecznicy związani z NFOZ bezinteresownie i skutecznie pracowali na rzecz innych, za co dziś należy im się nasze podziękowanie.