Ten numer „DwuTygodnika Suwalskiego” ukazuje się we wtorek,29 listopada, zaś następnego dnia, w środę piłkarze Wigier rozegrają mecz decydujący o awansie do półfinału Pucharu Polski. Jeśli tak się stanie, jeśli suwalska drużyna pokona zespół z Jastrzębia, będzie to niewątpliwe ogromny jej sukces, Kto wie, może nawet największy w dotychczasowej historii klubu. O tym meczu i o innych ważnych dla Wigier wydarzeniach rozmawiamy z DARIUSZEM MAZUREM, prezesem klubu.
Panie prezesie, czuje pan, że oto chwila, jeden mecz i będzie prawdziwy, wielki sukces? Czy to duża presja?
Powiem tak – to będzie bardzo, bardzo ważny mecz. I jeśli się nam się powiedzie i rzeczywiście awansujemy do półfinału PP, to faktycznie będzie to wielki sukces suwalskiego sportu, do którego prowadziła naprawdę długa i trudna droga.
Ktoś powie, że doszliście tak daleko, bo drabinka się szczęśliwie ułożyła.
I powie nieprawdę, bo nic tu za darmo nie dostaliśmy. Jesteśmy tu gdzie jesteśmy, bo potrafiliśmy wygrać między innymi z Termaliką, która wtedy liderowała ekstraklasie, a następnie z Górnikiem w Zabrzu, który wyeliminował Legię Warszawa. Warto jednak pamiętać, że zanim przyszedł sukces pucharowy, bo ćwierćfinał PP to już jest dużo, sporo dobrego wydarzyło się wcześniej. A to wszystko dzięki ludziom, którzy dla Wigier zrobili naprawdę dużo.
Przypomnijmy ich więc dziś.
Koniecznie trzeba pamiętać o Grzegorzu Wołągiewiczu, który był oddany klubowi całym sercem. Była to bardzo ważna postać również i dlatego, że otwierały się przed nim każde drzwi, a to ze względu na szacunek ludzi za to kim był. A nie muszę mówić, jak bardzo było to ważne, gdy klub musiał walczyć o każdą złotówkę. Z tego też powodu ogromną rolę odegrał Tomek Godlewski i firma „Stollar”, dzięki której klub zyskał finansową stabilność. Tomek, niestety, odszedł od nas podobnie jak Grzegorz, ale my pamiętamy o nich i zawsze będziemy podkreślać ich zasługi. „Stollar” jest zresztą z nami i dziś, za co dziękować trzeba ojcu Tomka, panu Tadeuszowi i siostrze Ewie, którzy postanowili, że ich firma pozostanie sponsorem Wigier. To dla nas bardzo ważne. Szczególnie ważne to było, gdy awansowaliśmy do II ligi i walczyliśmy o to, by z niej nie spaść. Przy tej okazji zapraszam na kolejny, już siedemnasty Mikołajkowy Turniej Piłki Nożnej im. Tomka Godlewskiego. Będzie naprawdę dużo atrakcji.
Nie tylko nie spadliście, wręcz przeciwnie, awansowaliście do I ligi!
To była radość! Na decydujący o awansie mecz zabrakło biletów już na kilka dni przed spotkaniem ze Stalą Rzeszów. Po raz pierwszy od czasów PRL w Suwałkach można było zobaczyć 100 metrowe kolejki. W siedmiu ostatnich kolejkach ligi odrobiliśmy 11 punktów straty i wygraliśmy ligę. To było coś niesamowitego. Wtedy pokazało się, jak bardzo potrzebny jest Suwałkom prawdziwy stadion, a pamiętam, że nie wszyscy tak myśleli. Nie brakowało i takich, którzy uważali, że stadion nie jest potrzebny, bo przecież „Wigry” nigdy nie będą grały na wyższym poziomie niż druga liga, a może nawet spadną do trzeciej. Pracą i zaangażowaniem udowodniliśmy oponentom, że może być inaczej i jest do dziś. Na szczęście ówczesny prezydent Józef Gajewski myślał inaczej. Tu muszę podkreślić rolę samorządu i obecnego prezydenta Czesława Renkiewicza, który nie kryje swojej sympatii do Wigier. A co ważniejsze, nie jest to tylko obliczone na pokaz, bo tak wypada, prezydent jest faktycznie naszym wiernym kibicem.
Podkreśla pan zasługi innych, a przecież i pan sporo w ten klub włożył i serca, i czasu i, co tu kryć, grosza. Nie brak opinii, że „bez Mazura nie ma klubu”.
To oczywiście wielka przesada. Wigry to wiele pokoleń piłkarzy, działaczy, trenerów, kibiców i cała plejada sponsorów, bez których klub nie mógłby istnieć. Na co dzień w klubie pracuję z wspaniałą grupą oddanych ludzi, których nie widać na zewnątrz, ale naprawdę wiele robią. Im wszystkim trzeba dziękować, że są z Wigrami. Szanuje naprawdę każdego sponsora, bez różnicy na ile go stać, aby wesprzeć Wigry. Co do tego, że wkładam w ten klub serce, czas i pieniądze to prawda, ale to nie tylko ja, ale cała moja rodzina. Moja żona Agnieszka i dwóch synów Mateusz i Filip, którzy od początku żyją naszą wspólną pasją, czyli Wigrami. Wspólnie cieszymy się po zwycięstwach i smucimy się po porażkach.
Byłoby pięknie, gdyby tak myśleli również piłkarze. Tymczasem w tej chwili w pierwszej drużynie brak suwalczan.
Faktycznie pożegnaliśmy niedawno ostatniego wychowanka, Kamila Lauryna, ale jestem przekonany, że już niedługo do kadry I zespołu dołączą kolejni wychowankowie, a w późniejszych latach Akademia Piłkarska Wigry, która rozrasta się z roku na rok, będzie wychowywała wielu piłkarzy rodem z Suwałk. A zawodnicy którzy obecnie grają w klubie utożsamiają się z Suwałkami i godnie reprezentują nasze miasto. Zresztą ci, którzy grali w Wigrach, tacy jak Patryk Małecki, Maciej Makuszewski, Rafał Gikiewicz, Łukasz Moneta czy Michał Kopczyński często z sympatią wypowiadają się zarówno o klubie jak i Suwałkach. Ten ostatni, jeden z bohaterów meczu Legii z Realem, przekazał karton butów piłkarskich na ręce Kamila Lauryna dla zawodników drugiego zespołu. Moim marzeniem jest, aby w kadrze Wigier w pierwszej jedenastce zagrało pięciu, a nawet sześciu wychowanków. Kiedy ja grałem w Wigrach, pamiętam, że czasami wybiegało nas nawet ośmiu suwalczan w wyjściowym składzie.
Życzymy spełnienia marzeń.
Dziękuję i zapraszam na najważniejszy mecz w historii naszego klubu z GKS Jastrzębie w środę.