Jak na zamówienie po wiosennym ociepleniu w ostatnią niedzielę wróciła zima. Obfity, zacinający śnieg wydawał się dobrym wyzwaniem dla dwudziestu kilku śmiałków, którzy wyruszyli na III Zimowy Spływ Czarną Hańczą, organizowany przez Stowarzyszenie Aktywni Suwalczanie przy wsparciu finansowym Miasta Suwałki. Po raz pierwszy spływ zorganizowano dwa lata na miejskim odcinku Czarnej Hańczy do Sobolewa. Rok później trasa wiodła do Wysokiego Mostu, a w tym roku z Wysokiego Mostu do Tartaczyska. Zimowe warunki wymagały trochę większych przygotowań, ale dla zapalonych kajakarzy były tylko dobrą okazją do zimowej przygody. Dwa lata temu wyzwaniem okazał się silny nurt i ostre zakręty, zwłaszcza kiedy towarzyszyły im zwalone pnie. Doszło wtedy do  ponad dwudziestu wywrotek z lądowaniem w zimnym nurcie rzeki. Oczywiście, nad bezpieczeństwem kajakarzy czuwali ratownicy suwalskiego WOPR, więc nikomu nic się nie stało. W tym roku trasa była dużo łatwiejsza, a  największym przeciwnikiem okazała się wszechobecna wilgoć. Tradycyjnie jednak wszyscy odtajali przy ognisku.
– Głównym celem zimowych spływów jest promocja najważniejszej suwalskiej trasy wodnej i przekonanie wszystkich, że spływ Czarną Hańczą jest atrakcyjny o każdej porze roku – mówił Bogdan Pieklik, jeden z inicjatorów i dobry duch Zimowych Spływów, który płynął Czarną Hańczą już po raz 41.
Dlatego w tym roku do kajaka wsiadł nawet Miś UśMich.
(a)