„Tajemnice suwalskiego jeziora” Krzysztof Jasza
Wieś Szurpiły to nie tylko punkt na mapie Suwalszczyzny – to mikrokosmos, w którym plotka żyje dłużej niż prawda, a dawne legendy wciąż mają więcej do powiedzenia niż raport policyjny. Właśnie tu Krzysztof Jasza umieścił akcję swojej niecodziennej powieści „Tajemnice suwalskiego jeziora”.
Serwuje on czytelnikowi kryminał z przymrużeniem oka – i to jego największy atut. W tych malowniczych okolicach dochodzi do serii wydarzeń, które łączą elementy klasycznego śledztwa, lokalnego folkloru i lekkiej groteski. Jasza zgrabnie balansuje między humorem, absurdem a aurą tajemniczości.
Z pozoru typowe dochodzenie szybko wymyka się gatunkowym ramom – głównie za sprawą niezwykłego zespołu detektywów-amatorów: energicznej projektantki Magdy Żaboklickiej, młodego dzielnicowego Piotra Nowickiego, redaktora niszowego miesięcznika „Nie z tego świata” Waldemara Mrocza oraz… tchórzofretki Kasi, która nieraz kradnie scenę. Ta nietypowa ekipa nadaje opowieści charakteru, a ich interakcje stanowią jeden z najmocniejszych punktów książki.
Autor bawi się formą i językiem, nie stroniąc od przerysowań, ale robi to z dużym wyczuciem. Przypomina też, że największy strach rodzi się w naszych głowach, a to, co niewyjaśnione, nie zawsze musi być realne.
Nie jest to pozycja dla fanów mrocznych thrillerów – zamiast tego otrzymujemy lekką, zabawną historię z nutą tajemnicy. Dla miłośników nieoczywistych połączeń gatunkowych lub czytelników, którzy nie chcą bać się za mocno – strzał w dziesiątkę.
Kamila Sośnicka