9 sierpnia 2024 r. minęła 80 rocznica śmierci żołnierza Armii Krajowej obwodu Suwałki ppor. Julian Wierzbickiego ps „Roman” Warto przypomnieć o tej zasłużonej postaci i jego bojowej działalności wymierzonej w Niemieckiego okupanta z czasów II wojny światowej na Suwalszczyźnie.
W roku 1942 z powodu niemieckich represji, pacyfikacji, denuncjacji, część ludności musiała szukać schronienia w okolicznych lasach. Ze względu na zimę uciekinierzy byli zmuszeni wybudować kilkanaście różnej wielkości ziemianek w rejonie wsi Szczepki w Puszczy Augustowskiej. Dowódcą ukrywających się ludzi został leśniczy z Nadleśnictwa Szczebra, Julian Wierzbicki ps. „Roman” ur. 16 lutego 1916 r.
Na początku 1942 r. ukrywającą się grupę trudno było nazwać oddziałem partyzanckim, ponieważ większość z nich nie posiadało żadnej broni oraz nie miało żadnego doświadczenia bojowego. Głównym celem tych osób było uniknięcie aresztowania a co za tym idzie wysłania do obozu koncentracyjnego lub otrzymania kary śmierci z rąk niemieckich okupantów.
Julian Wierzbicki mimo braku broni i innego wyposażenia wprowadził w oddziale szkolenie bojowe, zaznajamiał z budową broni, taktyką walki w terenie leśnym i zabudowanym. Liczba osób w oddziale ciągle wzrastała z powodu coraz większego niemieckiego terroru oraz ucieczek z niewoli, więzień, przymusowych robót. Z biegiem czasu w oddziale wzrastała liczba posiadanej broni oraz amunicji. Sam „Roman” postanowił ukończyć Zastępczy Kurs Szkoły Podchorążych Rezerwy Piechoty.
Julian Wierzbicki ps. „Roman” dowodził wieloma brawurowymi akcjami, był niezwykle skuteczny w walce z niemieckim okupantem. Dowodził największymi akcjami dywersyjnymi wymierzonymi w niemieckie linie kolejowe i drogowe, odbijanie z niemieckich rąk aresztowanych partyzantów. Wykolejanie pociągów z niemieckim zaopatrzeniem wojennym, niszczenie torów kolejowych było jednym z najbardziej dotkliwych uderzeń zadanych w niemiecką machinę wojenną.
Opis kilkunastu akcji bojowych oddziału partyzanckiego „Romana” zamieścił we swych wspomnieniach i refleksjach z 1976 ppor. Wacław Trejnowski ps. ”Orkan” były I Zastępca Komendanta VIII Suwalskiego Obwodu Armii Krajowej. Tak opisuje kilka z nich.
Ataki na niemieckie linie kolejowe.
W czerwcu 1944 r cały oddział partyzanci „Romana” wsparty dodatkowo przez 12 partyzantów radzieckich z oddziału „Kalinowskiego” zaminował tor kolejowy w okolicy przystanku kolejowego „Blizna” Na minę wpadł pociąg z wojskiem i zaopatrzeniem jadącym na front. W wyniku wybuchu lokomotywa i kilka pierwszych wagonów pociągu, zostało wykolejonych i zniszczonych. Według danych pochodzących od ludności cywilnej Niemcy stracili kilkunastu ludzi a liczba rannych z powodu wykolejenia wynosiła około 30 ludzi. Po wybuchu miny partyzanci otworzyli ogień na wagony z ochroną pociągu, ale niemieccy żołnierze frontowi nie dali żadnej szansy partyzantom. Szybko opanowali sytuację i otworzyli tak silny ogień, że rosnąca przed partyzantami paproć pościnana, a drzewa z którymi się skryli partyzanci pobielały po utracie kory od pocisków. W tej sytuacji patrol radziecki po oddaniu kilku serii po wagonach wycofał się. Oddział „Romana” bronił się jeszcze jakiś czas, lecz nie widząc żadnej możliwości na pokonanie żołnierzy jadących transportem również się wycofał. W w alcez niemiecką eskortą zginął erkamista oddziału Skokołowski Franciszek ps. „Biały” Żadnej zdobyczy nie uzyskano. Przerwa w ruchu kolejowym na front trwała całą dobę. Współuczestnik tej akcji sabotażowej Szybinski Henry ps. „Lach” relacjonował, że na tej linii kolejowej przeprowadzano wiele różnych akcji dywersyjnych co zmuszało Niemców zastosowania nadzwyczajnych środków ostrożności przy korzystaniu z zagrożonego odcinka kolejowego. W ostatnim miesiącu przed wyzwoleniem linia kolejowa była nieczynna.
Jeszcze w tym samym miesiącu w 12 ludzi z „Romanem” na czele postanowiło zaminować tor kolejowy w rejonie przystanku Szczepki. Plan przewidywał podminowanie małego mostku przy użyciu miny naciskowej działającej samorzutnie pod naciskiem kół lokomotywy. W tym samym czasie było planowane zaminowanie zwrotnicy toru przy pomocy miny zapalanej lontem. Plan był dobrze rozplanowany ale tylko z tym wyliczeniem, że pociąg będzie jechał od strony Suwałk. W tym wypadku mina naciskowa spowodowałaby wyrzucenie z toru lokomotywy a mina zapalana lontem wybuchłaby pod wagonami, a w wypadku krótkiego składu za pociągiem. W ten sposób przy zniszczeniu toru w dwóch miejscach byłoby możliwe zniszczenie ochrony i zabranie z pociągu wszystkiego co byłoby przydatne partyzantom. Mimo długiego oczekiwania sygnalizowany z Suwałk pociąg idący na front nie nadjechał. W tej sytuacji postanowiono zniszczyć każdy inny transport jaki nadjedzie. Pociąg towarowy rzeczywiście nadjechał ale z kierunku Augustowa co spowodowało że partyzanci nie zdążyli założyć miny naciskowej na mostku. Pozostała grupa partyzantów zapaliła lont miny na zwrotnicy kolejowej. Pociąg jednak był bardzo przeładowany i jechał pod górę znacznie wolniej niż przewidywano. Mina wybuchła przedwcześnie bo kilkadziesiąt metrów prze lokomotywą. Maszynista błyskawicznie zahamował, a następnie włączył wsteczny bieg i jadąc z góry rozwinął znaczną szybkość w kierunku odwrotnym to jest do Augustowa. Strzały partyzantów nie wyrządziły większej szkody dla ochrony pociągu. Akcja spowodowała tylko 5 godzinną przerwę w ruchu. Niemcy sprowadzili z Suwałk wykfalifikowaną brygadę remontową, która wyremontowała zniszczoną zwrotnicę i przyległy do niej mały odcinek toru. Na uwagę zasługuje fakt, że używane przez oddział „Romana” miny kolejowe i drogowe były wykonane we własnym zakresie z trotylu uzyskiwanego z pocisków artyleryjskich. Wykonanie każdej miny pochłaniało wiele czasu, lecz miny wykonane chałupniczym sposobem były skuteczne w działaniu.
Odbicie aresztowanych partyzantów.
W drugiej połowie czerwca 1944 roku Julian Wierzbicki ps. „Roman” dowiedział się, że Niemcy aresztowali 17 najlepszych łączników partyzanckich i uwięzili ich czasowo w Kaletach. W każdej chwili mogli oni być odwiezieni do gestapo w Suwałkach celem wymuszenia zeznań co mogło być tragiczne w skutkach. Po omówieniu szczegółów ataku i odwrotu oddział „Romana” wyruszył celem zdobycia posterunku i odbicia uwięzionych łączników. Całością sił dowodził „Roman” a siedmioosobową grupa szturmową dowodził Andrzej Puszczyński ps. „Luśnia”. Grupa szturmowa oprócz broni miała siekierę, łom, młot, parę kostek trotylu, pierze ptasie, szmaty i bańkę z benzyną. Po dojściu do Kalet partyzanci podczołgali się bliżej niemieckiego posterunku, zajęli stanowiska ogniowe i czekali. Dowódca grupy szturmowej zajął stanowisko przy jednej odrutowanej bramce prowadzącej na posterunek i czekała na zmianę warty. Ustalono, że tylko w tym czasie można liczyć, że drzwi wejściowe na posterunek obite grubą blachą mogą być niezabezpieczone zasuwą od wewnątrz. Zmiana warty nastąpiła o godzinie 2-giej po północy. Próba zlikwidowania obu wartowników jedną serią z automatu nie udała się. Wprawdzie obaj wartownicy padli na ziemię, ale tylko jeden z nich był zabity, a drugi ranny. W chwili gdy partyzanci wyłamali bramkę i wpadli na podwórze ranny Niemiec zerwał się z ziemi i skoczył na posterunek zatrzaskują za sobą drzwi od środka. Strzały zaalarmowały obsługę posterunku, Niemcy otworzyli huraganowy ogień z zakratowanych okien oraz z bunkra. Jeden ze szturmujących partyzantówi) został ranny ale drugiemu udało się doskoczyć do otworu strzelniczego w bunkrze i wrzucić do środka wiązkę granatów, a bezpośrednio po wybuchu wepchnąć w ten otwór kłąb szmat i pierza nasyconego benzyną. Z otworów strzelniczych bunkra zaczęły wydobywać się kłęby czarnego gryzącego dymu, a ogień z bunkra ucichł. W tym samym czasie „Luśnia” poczołgał się bliżej drzwi wejściowych, wydobył z kieszeni kostkę trotylu, zapalił lont i rzucił trotyl na próg drzwi posterunku. Wybuch wysadził drzwi i po dodatkowym wrzuceniu granatu do środka szturmowcy znaleźli się na wąskim korytarzu, w głębi którego były następne drzwi, przez które Niemcy ostrzeliwali korytarz. Serie z automatów „uciszyły” Niemców, a kostka trotylu rzucona pod drugie drzwi wyrzuciła je razem z futryną. W pokoju pozostali trzej zabici żandarmi, a reszta schroniła się na strych skąd ostrzeliwali partyzantów znajdujących się poza posterunkiem. Po wywaleniu młotem i łomem drzwi do następnego pokoju partyzanci znaleźli do podziemi gdzie znajdowały się cele uwięzionych łączników partyzanckich. Przy pomocy łomu i siekiery wszystkie drzwi zostały wyłamane, a niemiłosiernie skatowani łącznicy zostali uwolnieni. Tylko w ostatniej celi znajdowała się łączniczka „Jutrzenka” tak skatowana, że nie mogła wstać i wyjść o własnych siłach, lecz trzeba było ją wynosić pod gęstym ogniem broniących się nadal Niemców na strychu. Akcja udała się, gdyż wszyscy aresztowani łącznicy zostali odbici. Zdołano zabrać broń od zabitych Niemców i w porę wycofać się do lasu, gdyż z daleka narastał huk samochodów jadących z odsieczą oblężonym.
Śmierć „Romana”
W lipcu 1944 roku radziecki sztab II Frontu Białoruskiego wysłał desant wywiadowczy w sile 12 ludzi, który miał współpracować z oddziałem „Romana” w celu rozpracowania niemieckiego frontu. Zrzut desantu nastąpił w lasach koło Tobołowa. W tym czasie linia frontu linia frontu zatrzymała się na rzece Blizna koło Strękowizny i Augustowa wskutek czego oddział Romana i radziecki desant znalazły się w strefie przyfrontowej gęsto nasyconej wojskiem nieprzyjaciela. Radziecki front gotujący się do jesiennej ofensywy potrzebował coraz więcej informacji, których zdobywanie z każdym dniem było trudniejsze. W dniu 8 sierpnia lub innych relacji 16 sierpnia 1944 roku oddział „Romana” i radziecki desant „Jasień” stacjonujący w lesie koło Podnowinki. Ludność z okolicznych wsi ratując życie i dobytek masowo uchodziła w lasy i szukała obrony u partyzantów. Jeden z takich obozów uciekinierów znajdował się koło obozu „Romana” Z drugiej strony obozu stacjonował desant „Jasień” z radiostacją. Niemiecki oddział SS, idąc śladami uciekinierów ze wsi natknął się na posterunek radziecki. Desant radziecki powiadomiony przez wartownika o zbliżaniu się Niemców wycofał się bez strzału nie uprzedzając o tym oddziału „Romana”
„Roman” po otrzymaniu wiadomości, że Niemcy zbliżają się do obozu, informację o tym przyniósł partyzant który znajdował się w obozie uciekinierów cywilnych, zarządził cichy alarm bojowy i podzielił partyzantów na dwie grupy, jedna została ochraniać obóz a z drugą wyszedł sam na pomoc partyzantom radzieckim. „Roman” idący na czele grupy dostrzegł między drzewami sylwetki ludzi lecz nie wiedział czy to był desant radziecki czy SS-mani ponieważ niemieckie peleryny były łudząco podobne jakie posiadali radzieccy wywiadowcy. Sekundy zastanawiania stały się tragiczne. „Roman” trafiony serią z pistoletu maszynowego w nogi upadł. Druga seria była śmiertelna. Razem z nim zginął partyzant Sadowski Józef ps. „Czarny” Dowództwo oddziału po śmierci Juliana Wierzbickiego ps. „Roman” przejął podchorąży Zaręba Henryk ps. „Zrąb”
Julian Wierzbicki został odznaczony Krzyżem Walecznych, Srebrnym Krzyżem Zasługi z Mieczami oraz pośmiertnie Orderem Virtuti Militari kl. V-tej.
10 maja 1986 r. we wsi Upustek został odsłonięty pomnik ku czci Juliana Wierzbickiego i jego podkomendnym z oddziału partyzanckiego.
Julian Wierzbicki „Roman” został zapamiętany wśród lokalnej społeczności jako osoba charyzmatyczna, ciesząca się wielkim uznaniem i szacunkiem.
Opracował: Mirosław Surmacz
Bibliografia: Trejnowski Wacław pseud. „Orkan” Wspomnienia i refleksje. Dotyczące Ruchu Oporu w latach 1939 – 1944 na Białostocczyznie ze szczególnym uwzględnieniem działalności na terenie VIII Suwalskiego Obwodu AK.- maszynopis. Opracowanie aby ocalić od zapomnienia na prośbę Z.B.O.W.i.D Zarząd Wojewódzki w Suwałkach pismo L.dz.2163/76 z dnia 23.XI.1976 r.
Zadanie publiczne “Śladami Historii – odkryć i ocalić dziedzictwo historyczno-militarne Suwałk” jest współfinansowane ze środków otrzymanych od Ministerstwa Obrony Narodowej.
Fot. wyróżniające: „Żołnierze Suwalsko-Augustowskiego Obwodu WiN w dniu ujawnienia w Suwałkach 25 kwietnia 1947 roku. Stoją od lewej Aleksander Kowalewski „Bęben”, Bolesław Rogalewski „Sosenka”, Stanisław Wiszniewski „Zagłoba”, Józef Myszczyński „Sikora”” Zdjęcie pochodzi z ze zbiorów Muzeum Okręgowego w Suwałkach
Artykuł płatny
320/2024