Zawodniczka LUKS Hańczy Suwałki Maria Andrejczyk zajęła ósme miejsce w finale rzutu oszczepem kobiet na Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu. W pierwszej kolejce rzuciła 62 m 44 cm. Następne rzuty były krótsze, chociaż M. Andrejczyk walczyła ambitnie. Od trzeciej kolejki miała problemy z rozbiegiem. Przed ostatnim rzutem samodzielnie jeszcze raz wymierzyła swój rozbieg wykorzystując do tego jeden z oszczepów. Niestety nic to nie dało. A szkoda, bo konkurs nie stał na zbyt wysokim poziomie. Gdyby zawodniczka LUKS Hańczy Suwałki powtórzyła swój wynik z konkursu eliminacyjnego w Paryżu, to zajęłaby drugie miejsce. Był to trzeci start M. Andrejczyk na Igrzyskach Olimpijskich. We wszystkich tych startach wygrywała eliminacje do finału. W Paryżu w eliminacjach rzuciła 65 m 52 cm, co jest jej najlepszym tegorocznym wynikiem.

– Cieszę się, że po kilku miesiącach współpracy z nowym trenerem wyrobiliśmy kwalifikację olimpijską. Wielka szkoda, że się nie pokazałam na igrzyskach, gdzie czuję się przecież jak ryba w wodzie. Nie ma co ukrywać, że nie było optymalnie z przygotowaniami, ale zrobiłam wszystko, co mogłam. Będę walczyć co roku. Mój trener jest świetny, mam wokół fantastycznych ludzi. Nie chcę siebie biczować ani się chłostać – powiedziała M. Andrejczyk w rozmowie z Eurosportem.

Mistrzynią olimpijską została Japonka Haruki Kitaguchi, która rzuciła 65 m 80 cm. W poprzednich Igrzyskach Olimpijskich w Tokio M. Andrejczyk wywalczyła srebrny medal, a w swoim pierwszym starcie olimpijskim w Rio de Janeiro zajęła czwarte miejsce. Zawodniczka LUKS Hańczy Suwałki ma 28 lat, a w Paryżu wyprzedziła ją Australijka Kathryn Mitchell, która ma 42 lata. Zatem przed Marią jeszcze wiele startów i szans na medale.