6 grudnia w Archiwum Państwowym w Suwałkach tak jak w całej sieci archiwów państwowych obchodzony był Dzień Darczyńcy 2022.
Ma on na celu uhonorowanie osób, organizacji które z własnej woli przekazały do archiwów państwowych cenne dokumenty dotyczące własnych rodzin, rodów lub uzyskane w inny sposób, ocalone od zniszczenia.
W programie obchodów tego dnia był wykład Dariusza Morsztyna „Puszczańskie Obozy Szkoleniowe nad Wigrami 1026-1939. Historia i wyniki badań terenowych”. Wysłuchali go uczniowie LO nr III.
Dariusz Morsztyn od 1993 roku zajmuje się badaniem tej niezwykłej i już zapomnianej historii. Nad jeziorem Wigry w Cimochowiźnie odbywały się w latach 1926-1939 kursy podharcmistrzowskie męskiej chorągwi warszawskiej, uznawane za prekursorskie działania puszczańskie w Polsce. Profil kształcenia młodych instruktorów i styl obozów wykształciło grono niezwykłych osób. Należeli do nich m.in.: Stanisław Lange, Aleksander Kamiński, Władysław Ludwig, Witold Sosnowski, Władysław Piskorski i wielu innych. Przez trzynaście lat wokół grona Wigierczyków (tak zwykło się o nich mówić) zgromadziła się wielka rzesza ludzi. Obozy stały się legendą „za życia”. Kursy nad Wigrami ukończyło kilkuset harcerzy. Wytworzył się (szczególnie wśród harcerstwa warszawskiego) wręcz kult tych obozów. A gromada uczestników szkoleń była elitą instruktorską. W czasie okupacji Wigierczycy działali poza strukturami ZHP. Byli największą grupą wyszkolonych instruktorów. Praktycznie oni prowadzili konspiracyjną Szkołę Podchorążych „Agricola”, jednocześnie tworząc własny oddział bojowy – Batalion Harcerski „Wigry”. W lipcu 1944 stan batalionu rozrósł się do 500 żołnierzy. Dowództwo objął kpt. Eugeniusz Konopacki ps. „Trzaska”. W Powstaniu Warszawskim walczył razem z innymi harcerskimi batalionami – „Zośką” i „Parasolem”. Nieliczni Wigierczycy przetrwali wojnę. Wielu z nich leży w wigierskiej kwaterze na Powązkach.
Sławomir Filipowicz Dyrektor Archiwum, podziękował i wręczył upominki przedstawicielom Stowarzyszenia Historyczno-Eksploracyjnego Ziemi Węgorzewskiej „Wendrusz” i Barbarze Chludzińskiej. Przekazali oni Archiwum Państwowemu w Suwałkach Oddziału w Ełku archiwalia parafii w Kutach. Najprawdopodobniej stanowią one drugą część odkrytego przy udziale Jadwigi Tressenberg w latach 70. „skarbu kuckiego”. Niecodziennego odkrycia dokonał jeden z członków stowarzyszenia Arkadiusz Malec. Dokumenty spostrzegł w materiale rozbiórkowym budynku pełniącego swego czasu funkcję szkoły, które były już przygotowane do wywiezienia na wysypisko i przekazał je do pani Barbary Chludzińskiej – założycielki i długoletniej Dyrektorki węgorzewskiego Muzeum Kultury Ludowej, twórczyni Muzeum Tradycji Kolejowej w Węgorzewie, która jako doświadczony muzealnik, wspiera SHEZW. Pani Barbara wraz z członkami Stowarzyszenia Wendrusz dokonała wstępnego oczyszczenia i identyfikacji akt. Dokumenty to w większości fragmenty klasycznych ksiąg parafialnych, wydruki edyktów królewskich i innych pism urzędowych, pojedyncze kopie rachunków za zakup drewna, w tym z nieczynnego już tartaku w Ogonkach, akta konfirmacji, listy, kartki, kazania. Dokumenty zapisane są w języku niemieckim, polskim, greckim i po łacinie. Najstarsze dokumenty pochodzą z XVIII i sięgają czasów II wojny światowej.
Po południu z wykładem wystąpił kolejny darczyńca Tadeusz Trzaskalik. Opowiadał o kapitanie Wincentym Szczęsnowiczu (Swiczu) i jego Klubie Korespondencyjnym.
Tadeusz Trzaskalik przekazał do Archiwum Państwowego w Suwałkach dokumenty osobiste Wincentego Szczęsnowicza oraz dokumenty i wydawnictwa dotyczące jego działalności z lat 1914-1920.
Wincenty Szczęsnowicz podczas II wojny i po niej intensywną działalnością oświatowo-propagandową (w tym wydawniczą) przyczynił się do integracji polskiej emigracji wojennej i jej asymilacji na terenie Wielkiej Brytanii, zwłaszcza Szkocji, jak również do tego, że miejscowa ludność zaczęła lepiej rozumieć Polaków i ich problemy. Tym zadaniom służył również utworzony przez niego Brytyjsko-Polski Klub Korespondencyjny. Działalność Szczęsnowicza była akceptowana i wspierana przez jego wojskowych przełożonych. Późniejsza jego działalność w klubie Friendship & Exchange, mającym już charakter międzynarodowy, była próbą realizacji w nowych warunkach ideałów, które były jego dewizą życiową. Klub korespondencyjny założony przez Szczęsnowicza, działał 60 lat na zasadzie tradycyjnej łączności pocztowej, a rozwiązał się pod naporem nowoczesnych środków łączności. Poglądy i tradycje, które propagował jego założyciel, były kultywowane do samego końca.