– Ten pomnik będzie łączył suwalczan w pamięci o ofiarach największej zbrodni popełnionej na ziemiach polskich po drugiej wojnie światowej – mówili zgodnie suwalscy radni w czasie podejmowania decyzji o budowie monumentu poświęconego ofiarom Obławy Augustowskiej na rondzie przy zbiegu ulic Reja i Armii Krajowej.
Stało się inaczej. Ledwo pomnik odsłonięto, a już podzielił suwalczan. Po raz pierwszy w najnowszej historii Suwałk na odsłonięcie pomnika ustawionego w przestrzeni publicznej nie zaproszono przedstawicieli władz miejskich.
Na uroczystości zorganizowane przez Związek Pamięci Ofiar Obławy Augustowskiej, którego prezesem jest ks. Stanisław Wysocki, ku zdziwieniu zebranych, jak i samych zainteresowanych, nie został zaproszony Prezydent Miasta Suwałk oraz przedstawiciele klubów Rady Miejskiej, której głosami zdecydowano o postawieniu pomnika. Wyjątek stanowili radni PIS-u. Ich zaproszono. Ponadto na uroczystościach byli obecni m.in.: poseł na Sejm RP, wiceminister spraw wewnętrznych Jarosław Zieliński, poseł Kazimierz Baszko, wojewoda podlaski Bohdan Paszkowski, przewodniczący suwalskiej Rady Powiatu, a jednocześnie kandydat PiS na prezydenta Suwałk Grzegorz Mackiewicz, prezes Sądu Okręgowego Jacek Sowul, burmistrz Augustowa Wojciech Walulik, wicestarosta suwalski Witold Kowalewski oraz przedstawiciele wojska i służb mundurowych. Okolicznościowe listy skierowali Andrzej Duda, prezydent RP i Marek Kuchciński, marszałek Sejmu.
Uroczystości rozpoczęły się od mszy św. w kościele pw Bożego Ciała odprawionej pod przewodnictwem arcybiskupa Leszka Sławoja Głodzia. Później nastąpiło odsłonięcie pomnik Ofiar Obławy Augustowskiej w Lipcu 1945 r. na rondzie u zbiegu ulic Reja i Armii Krajowej. Lokalizacja pomnika nie spodobała się Mirosławowi Basiewiczowi, który w latach 80-tych wspólnie z Piotrem Bajerem i śp. Stanisławem Kowalczykiem utworzyli Obywatelski Komitet Poszukiwań Mieszkańców Suwalszczyzny Zaginionych w Lipcu 1945 r. M. Basiewicz w swoim oświadczeniu napisał m.in.: „umiejscowienie ww. pomnika na rondzie przy skrzyżowaniu ulic uwłacza powadze pamięci i godności Ofiar tej Obławy”.
Ustawienie tego pomnika na rondzie przy zbiegu ulic Reja i Armii Krajowej zaproponował ks. St. Wysocki, któremu udało się przekonać do tej lokalizacji radnych, chociaż na początku nie brakowało krytycznych uwag zarzucających m.in. utrudniony dostęp do pomnika, który znalazł się na środku dość ruchliwej drogi.
Ten pomnik, to kolejna w Suwałkach, po rondzie Ofiar Obławy Augustowskiej w Lipcu 1945 r. na Suwalszczyźnie, forma upamiętnienia największej zbrodni popełnionej na ziemiach polskich po II wojnie światowej.

Obława z lipca 1945
Od 10 do 25 lipca 1945 regularne oddziały Armii Czerwonej należące do 3 Frontu Białoruskiego i jednostki 62 Dywizji Wojsk Wewnętrznych NKWD, osłaniane i wspomagane przez UB i pododdział 1 Praskiego Pułku Piechoty, przeprowadziły szeroko zakrojoną akcję pacyfikacyjną obejmującą tereny Puszczy Augustowskiej i Suwalszczyzny. Przed kilkoma laty IPN nazwał ją obławą augustowską. Przez kilkanaście dni oddziały sowieckie otaczały wsie, aresztując ich mieszkańców podejrzanych o kontakty z partyzantką niepodległościową. Zatrzymano ponad 7 tys. osób. Część z nich po przesłuchaniach wróciła do domu. Około 600 osób zostało wywiezionych w nieznanym kierunku i wszelki ślad po nich zaginął. Możliwe, że miejsce ich stracenia i wiecznego spoczynku znajduje się w pobliżu granicy po stronie białoruskiej.

Pamięć o ofiarach
Przed ponad 30-tu laty o pamięć o ofiarach tej obławy upomniał się Obywatelski Komitet Poszukiwań Mieszkańców Suwalszczyzny Zaginionych w Lipcu 1945 r. Przed 28 laty relacje żyjących świadków tragicznych wydarzeń sprzed 73 lat w skromnie wydanej reporterskiej książki „Nie tylko Katyń” opisali Ireneusz Sewastianowicz i Stanisław Kulikowski. W 1991 r. w Gibach odsłonięto pomnik wg .projektu Andrzeja Strumiłły poświęcony ofiarom obławy z lipca 1945 r. Przed trzema laty Sejm ustanowił 12 lipca Dniem Pamięci Ofiar Obławy Augustowskiej z lipca 1945 roku.

***

Jak kapłan i polityk ludzi podzielili

Suwalczanie byli świadkami uroczystości patriotyczno-religijnej, czyli odsłonięcia pomnika ofiar tzw. Obławy Augustowskiej, a ściślej obławy z Lipca1945 roku przeprowadzonej po obu stronach granicy polsko-radzieckiej, dziś to oczywiście granica z Białorusią i Litwą.
Jak widać już nawet nazwa nie jest tu sprawą oczywistą, wątpliwości jest jednak znacznie więcej. Pierwsza to ta podzielana przez licznych suwalczan, dotycząca lokalizacji pomnika; dlaczego pomnik ofiarom Obławy Augustowskiej stanął nie w Augustowie, lecz w Suwałkach i dlaczego, jeśli już, na ruchliwym rondzie, gdzie naprawdę trudno o skupienie, a każda uroczystość to konieczność zablokowania normalnego ruchu. Kolejna to kształt estetyczny i ideowy pomnika, który wykorzystuje symbol (kotwicę) Polski Walczącej, kojarzący się raczej z Powstaniem Warszawskim
i Państwem Podziemnym, zaś ofiary obławy to w olbrzymiej większości cywilne przypadkowe ofiary, co zresztą zbrodnię NKWD czyni jeszcze bardziej okrutną i ohydną. A wiem o tym dobrze, bo z wieloma świadkami tamtych tragicznych wydarzeń rozmawiałem w latach 1988-89.
Inicjator budowy pomnika, prałat Stanisław Wysocki doskonale wiedział o tych zastrzeżeniach, choćby dlatego, że kilkakrotnie zgłaszałem mu te uwagi podczas licznych spotkań poprzedzających realizacje monumentu. Ksiądz był niewzruszony i z determinacją parł do celu. Zyskał obietnicę prezydenta Suwałk i radnych istotnego dofinansowania budowy pomnika, zgodę Rady Miejskiej na budowę pomnika w miejscu wybranym przez siebie. Wszyscy, mimo zastrzeżeń, chcieli uhonorować ofiary obławy.
Kiedy ks. Wysocki miał już wszystko, łącznie z hojnym dofinansowaniem ze strony, jak informowały media rządowe m.in. spółki Skarbu Państwa (to także nasze pieniądze) z pogardą machnął ręką na te marne 100 tysięcy złotych, które dawał suwalski samorząd.
A skoro już nie wziął samorządowych złotówek, mógł, wspólnie z wiceministrem J. Zielińskim, zaprosić tylko swoich. Swoimi okazali się ci, którzy już pełnią wysokie funkcje z nadanie PiS, lub ci, którzy o te funkcje się ubiegają. Ci inni nie są godni miana patriotów, więc ich udział w uroczystości był niewskazany. Prezydent miasta nie ma legitymacji PiS. Znaczy nie patriota, nie zapraszamy. Radni? Tych dziewięciu z PiS, bo patrioci, zapraszamy, pozostałych czternastu, skoro nie należą do PiS, nie zapraszamy.
Swoją drogą, większość suwalczan, skoro tak wybierają, inaczej niż organizatorzy uroczyści odsłonięcia pomnika pojmują patriotyzm. Bo co do tego, że suwalczanie są patriotami, ja nie mam wątpliwości.
I to wszyscy. Niezależnie od tego, czy głosują na tych, czy tamtych.
Kiedy ludzi na lepszych (bo swoich) i gorszych (bo ośmielają się myśleć trochę inaczej) dzieli pełen pychy i arogancji polityk, to można to jakoś pojąć, bo to w Suwałkach nie pierwszyzna, kiedy w takie podziały wpisuje się szanowany kapłan, zaczyna być smutno i strasznie.

Stanisław Kulikowski