Po świetnie przyjętych “Nie zmieniłbym wiele” i “Żeby mieć za czym tęsknić” Swiernalis nie odpuszcza z energią i szczerością. Artysta goni dalej w swoje najmocniejsze rejony i utrzymując stylistykę mezaliansu gitar i syntezatorów śpiewa, a nawet momentami krzyczy o tym, co mu najbliższe. O miłości i uzależnieniach. Słyszymy konsekwencję w brzmieniu za sprawą jego zespołu i kontynuację postpunkowego klimatu. Tym razem do utworu zaprosił Maxa Bravurę – posiadacza niepowtarzalnego głosu i osobowości scenicznej, a przy okazji przyjaciela codzienności. Chłopaków można było usłyszeć razem na wielu scenach, w tym na Męskim Graniu a w końcu usłyszeć we wspólnej piosence.
źródło Swiernalis