Profesor kochał ludzi. I potrafił z każdym znaleźć wspólny język — z  uwagą, z pokorą, z sercem.
Do Maćkowej Rudy przyjeżdżali prezydenci i wielcy artyści, politycy, posłowie, senatorowie… ale też kajakarze wędrujący szlakiem Czarnej Hańczy, studenci, świadkowie Jehowy, sąsiedzi z pobliskich domów.
Dla każdego miał czas. Dla każdego — słowo.

Bywali tu Ryszard Kaczorowski, Andrzej Wajda, Bronisław Komorowski, Adam Myjak, Czesław Miłosz, Tomas Venclova i wielu innych.
A jednak — dla wszystkich był taki sam. Skromny. Prawdziwy. Obecny.

Dla wielu był mistrzem. Dla przyjaciół — człowiekiem ciepłym, otwartym, życzliwym.
Dla wnuków — kochającym dziadkiem.
Dla świata — głosem mądrości i wartości, które nie przemijają.

Tworząc, wędrował myślą na Wschód.
Tam odnajdywał sens, piękno ukryte w formach, które nie należą do tego świata.
Był wierny ideom Strzemińskiego, cenił formalizm i uniwersalizm — bo wierzył, że to, co prawdziwe, nie potrzebuje ozdobników.

Był naszym przyjacielem. Nie tylko honorowym i rzeczywistym członkiem Stowarzyszenia, ale też — przewodnikiem. Czasem łagodnym, czasem wymagającym. Zawsze obecny sercem.

Nie chce się wierzyć, że minęło już pięć lat, odkąd go z nami nie ma.
A jednak — wspomnienie o nim nie gaśnie. Wraca często — w rozmowach, w ciszy nad grobem w Magdalenowie, w codzienności.
Bo tacy ludzie nie odchodzą. Trwają — w nas.

Z wyrazami pamięci – Zarząd Stowarzyszenia Inicjatyw Społeczno-Kulturalnych „Nad Czarną Hańczą” w Suwałkach