W kwietniu ukazała się pierwsza powieść suwalczanki Eweliny Domańskiej „itakjuzniezyjesz.com” (i tak już nie żyjesz). Jej pierwsze publikacje pojawiły się na portalu Wattpad pod nickiem: yannissonne. Autorka jest też członkiem grup literackich Piórem Czarownic (wcześniej Czarownice z Wattpada) i Kobiety Piszą. Na co dzień pracuje z młodzieżą wchodzącą w dorosłość, jako anglista w suwalskim III Liceum Ogólnokształcącym im. A. Lityńskiego. Kolejną jej pasją poza pisaniem jest komputer. Ponieważ nie ma możliwości, z powodu pandemii, zorganizowania wieczoru autorskiego, Dwutygodnik Suwalski przeprowadził z autorką wywiad.

– Kiedy zaczęła pani pisać?
– Piszę od czasu, kiedy nauczyłam się literki składać w wyrazy, jak to się mówi „do szuflady”. Zaczęłam od wierszy. W moim domu tata zawsze pisał wiersze, mam mnóstwo jego szpargałów, notatek takich wierszykowych, które nam dzieciom i mamie zostawiał wychodząc z domu. Kiedyś nie było komórek, więc zostawiało się liściki, które tata zawsze pisał wierszem. I w takim domu dorastając człowiek po prostu uczy się pisać. Uwielbiam kryminały i thrillery. Ale tylko książki, nie filmy. Mam plastyczną wyobraźnię i zawsze przedstawiam sobie inaczej sytuacje i bohaterów, niż to co widzę na ekranie. A dlaczego komputery, to kolejna moja pasja? Teraz już nie mam na nie tyle czasu co wcześniej, bo dzieci coraz bardziej potrzebują obecności rodzica, chodzą coraz później spać, rosną.

– Kiedy znajduje pani czas na pisanie?
– Pisząc, nie używam notatek, od razu robię rzeczy gotowe, ewentualnie z małymi skreśleniami. Jak już skończę pisać to po jakimś czasie wracam do tekstu i wtedy siadam z notesem, żeby wypunktować jakieś nieścisłości, nielogiczności. Występują one szczególnie przy takiej grubej książce, na przykład bohater wyjechał z miasta i nie było informacji o jego powrocie. Zdarza się tak gdy zaczyna się pisać kolejny rozdział po przerwie, np. miesiącu. Piszę późnym wieczorem. Najpierw przygotowuję się do zajęć w szkole, jednocześnie dopilnowuję i pomagam w odrabianiu prac domowych dzieci. Tak naprawdę to zaczynam pisać późno, kiedy dzieci pójdą spać. Mąż nie jest miłośnikiem kryminałów, dlatego jest sporadycznie recenzentem moich utworów, natomiast moja mama czyta je na bieżąco.

– Co lub kto namówił panią do wydania swojej książki?
– Poznałam w internecie grupę Piórem Czarownic, jest to kilkanaście piszących, tak jak ja kobiet. Dostałam zaproszenie od tej grupki (może bardziej to tak, że założyłyśmy ją razem) i to mi dało takiego kopa, żeby faktycznie spróbować poszukać tego wydawcy. A to w Polsce nie jest proste. Ponieważ nikt nie chce debiutantów, kilka odpowiedzi dostałam właśnie takich, że przykro mi ale debiutant to nie jest dobre rozwiązanie dla firmy, bo sprzeda się albo nie sprzeda. Najczęściej debiuty przynoszą straty finansowe. Jestem wdzięczna wydawnictwu WasPos, że postanowiło wspomóc debiutanta.
Mam już prawie gotową drugą część książki, za dwa miesiące będę chciała oddać ją do druku. I mam jeszcze kilka innych napisanych, gotowych. One na razie muszą odleżeć swoje, muszę do nich wrócić tysiąc razy i wtedy dopiero będę miała śmiałość, żeby spróbować je opublikować. A na razie będę współautorką nowej książki, zbioru opowiadań „Księga czarownic. W kotle osobowości”, które łączy słowo-klucz „wiedźma”, tak zostało ustalone przez grupę Piórem Czarownic. Każda z nas ma jedno opowiadanie od fantazji, kryminału aż do opowiadań obyczajowych. Dochód ze sprzedaży tej antologii będzie przeznaczony na dom dziecka „Hanka” w Dębicy. W następnym roku wyjdzie kolejny zbiór opowiadań „Mania Kochania”,
z inną grupą literacką z tematem miłość, którego dochód przeznaczymy na fundację onkologiczną Alivia.
– Bohater pani książki traci wszystko co było dla niego najcenniejsze. Postanawia się zabić, wybiera internetową reklamę strony dla samobójców. Dlaczego taka tematyka książki, jako specjalista informatyk dostrzega pani złe strony internetu?
– Przestępczość cały czas istnieje wokół nas, tylko wykorzystuje coraz nowocześniejsze środki. A rozwoju techniki nie da się zatrzymać. Nie zatrzymamy postępu, to po pierwsze. Nie wrócimy do tego co było, bo nie da się. Świat zmienia się. To nie jest tak, że internet jest zły. To wykorzystanie jego bywa złe. Dotyczy to zwłaszcza dzieci i młodzieży, które nie zawsze wiedzą, w co mogą się wpakować, jeśli robią to nierozsądnie. Świadczy to o braku kontroli ze strony rodziców. Ja chyba jestem wrednym rodzicem, bo swoim dzieciom pozakładałam blokady na niektóre programy. Moje dzieci tak są nauczone, że dają mi komórkę, bym mogła sprawdzić co robiły w sieci. Wielu rodziców daje ot tak telefon, baw się dziecko bo to fajne, zajmiesz sobie czas, nie będę musiał się tobą zajmować. To nie o to chodzi, to rodzic musi poświęcić swój czas, żeby zobaczyć co dziecko robi w swoim wolnym czasie. A zagrożenia wiadomo, że są. Chociażby nieuczciwe praktyki handlowców. Robiąc zakupy w sieci, u renomowanych sprzedawców, często dostajemy towar odbiegający jakością i wyglądem od tego jaki był prezentowany na stronie internetowej sprzedawcy. Nie bójmy się go reklamować.

Czy my jako potencjalni użytkownicy komunikatorów internetowych nie możemy być oszukiwani przez inne osoby?

Oczywiście, że tak. Ale takie samo zagrożenie było kiedyś, gdy istniały tylko telefony. Gdy dzwonił nieznany numer, to nie wiadomo było czy rozmówca, który się przedstawił był właściwą osobą, czy pod kogoś się podszywał. Kiedyś były oszustwa i wyłudzenia na telefon, teraz są przez internet. Dawniej zdarzało się, że ktoś przez telefon obrzucał nas inwektywami, obecnie dzieje się to na forach internetowych w formie hejtu. Co jest gorsze?

Moim zdaniem telefon był gorszy, gdyż nie mieliśmy środków technicznych by namierzyć rozmówcę. W tej chwili z poziomu internetu wszystko jesteśmy w stanie ustalić jeśli się postaramy. Przecież hejt jest karalny, tylko trzeba to ludziom uświadamiać.  Tak naprawdę to nie oszukamy czasu. Jeśli nie spędzimy go ze swoimi dziećmi, tylko zajmiemy się swoimi sprawami, to nie przygotujemy je na czyhające wszędzie niebezpieczeństwa. Dziecko, które jest w domu, przy kimś dorosłym, które słucha jego wyjaśnień i komentarzy jest trochę mniej podatne na złe wpływy. Ja jeśli chodzi o internet to pozakładałam dzieciom  blokady Family Link, dzięki temu widzę na swoim telefonie jeśli one coś niebezpiecznego zaczynają oglądać, a zdarza się kliknąć w zwykłe reklamy, aby pokazało się coś nieodpowiedniego. Ktoś może powiedzieć, że jest to ograniczenie prywatności, ale w tym przypadku uważam, że bezpieczeństwo jest ważniejsze. Gdy dzieci mają po 17-18 lat są już prawie dorosłe  i sposób myślenia mają dojrzalszy. Jeżeli dzieci są odpowiednio wychowywane, odpowiednio prowadzone, to mają zakodowaną kontrolę bezpieczeństwa w głowie. Natomiast jeżeli dziecko zostawione jest same sobie z siecią, to może się różnie skończyć, bo dzieci są z natury łatwowierne. Dzięki Internetowi dzieci mają większe możliwości. Mogą rozwijać swoje pasje, zdobywać wiedzę,  poznawać świat, nawet jeżeli nie stać je na podróże, poznawać rówieśników.

Do tego służą portale społecznościowe, z których czasami beztrosko korzystamy, np. publikując swoje zdjęcia.

Oczywiście możemy zamieszczać zdjęcia, ale muszą być one przebrane, by nie wyrządzić nikomu krzywdy. Żadnych prywatnych, kontrowersyjnych nie powinno się zamieszczać, no bo ktoś mógłby je wykorzystać niekoniecznie w takim celu, jakim byśmy chcieli. Uważać zwłaszcza powinny osoby publiczne, gdyż ich zdjęcia mogą być przesyłane dalej z komentarzami, narażając na wiele przykrych rzeczy. Internet używany jest przez polityków od wielu lat by swoje cele osiągnąć, i robi to każda opcja polityczna. Bo jest to tani, łatwy środek, nie trzeba robić drogich kampanii reklamowych. Wystarczy kupić parę botów a załatwionych jest wiele spraw.

Dziękujemy za rozmowę, i życzymy sukcesów literackich.

 

 

okladka ksiazki