Szpital Wojewódzki im. dr. Ludwika Rydygiera w Suwałkach w czasie pandemii przyjmował pacjentów w sytuacjach nagłych zagrażających życiu. Jeżeli ktoś wymagał pilnej hospitalizacji lub porady to też ją otrzymał. Ograniczono jednak przyjęcia planowe, choć nie na wszystkich oddziałach, np. onkologia pracowała normalnie. poradnie też funkcjonowały, ale ograniczono osobisty kontakt z chorymi poprzez wprowadzenie tzw. „teleporady”.

Z przeprowadzonych analiz zrealizowanych kontraktów za pierwsze cztery miesiące tego roku, wynika że szpital wykonał je w 78%.

Szalanda

– Nie jest to wynik najgorszy, ale przeliczając na wskaźnik miesięczny, to jeden miesiąc z czterech badanych nie został przepracowany. I trzeba teraz to odrobić. Szpital to zakład pracy, musi funkcjonować, zarabiać, realizować kontrakty. Środki ochrony indywidualnej mamy zabezpieczone, posiadamy pewne zapasy i rezerwy, dlatego możemy przystąpić do etapu uruchamiania szpitala. Nasi pracownicy mają, pewne bariery psychiczne i obawy z tym związane, dlatego musimy stworzyć poczucie bezpieczeństwa dla pracowników. Pacjent który będzie trafiał do szpitala, jeżeli chodzi o jednostkę chorobową koronawirusa musi być bezpieczny. Dlatego musimy zrobić wszystko, aby ograniczyć do minimum prawdopodobieństwo wniesienia tej jednostki chorobowej na teren szpitala – mówi dyrektor szpitala Adam Szałanda (na zdjęciu obok).

 

Co z planowanymi zabiegami?

Pracownicy oddziałów szpitalnych kontaktują się telefonicznie z pacjentami, którzy byli w kolejce do zabiegów bądź operacji i zapraszają na wizytę w celu wykonania wymazu i wypełnienia odpowiedniej ankiety. I jeżeli wynik badań będzie ujemy, czyli nie potwierdzający COVID-19, pacjent będzie przyjęty do szpitala. Procedura ta obejmie też oddziały dziecięce. Młody pacjent będzie poddany testom, natomiast od rodzica, który będzie przebywał razem z dzieckiem, będzie wymagane zastosowanie ochron indywidualnych.
– Otrzymaliśmy środki finansowe od Marszałka Województwa Podlaskiego Artura Kosickiego na 40 testów, przy założonym koszcie wyceny badania w granicach 400 zł. W tej chwili wycena Narodowego Funduszu Zdrowia tego badania spadła do 280 zł, to znaczy że za te same pieniądze możemy przeprowadzić więcej testów. I tu pojawił się pewien problem. Laboratoria białostockie chciały na nas zarobić. Dowiedziały się o pierwotnej wycenie i zażądały od nas 400 zł za badanie. Ale my jesteśmy oszczędni, i nie możemy pozwolić na takie marnotrawstwo. Znaleźliśmy laboratorium w Warszawie znajdujące się na liście Ministerstwa Zdrowia, które zgodziło się robić badania za 280 zł. Jedyny problem to jak dostarczyć próbki do Warszawy. Ale i tę przeszkodę udało się pokonać. Okazało się, że laboratorium ze stolicy odbiera próbki z Białegostoku, a my dwa razy dziennie wozimy pobrane u nas próbki na COVID-19 do Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej. Wybrany przez nas podmiot z Warszawy będzie odbierał próbki pobrane od naszych pacjentów w Białymstoku i odwoził do swojego laboratorium – opowiada dyrektor A. Szałanda. W szpitalu uruchomiono już fizykoterapię. Pacjenci są kwalifikowani na pierwsze turnusy.

Co ze szpitalnymi poradniami?

Ambulatoryjna opieka medyczna nadal prowadzi poradę telefoniczną, natomiast jeżeli ktoś ma taką potrzebę i lekarz wystawi skierowanie, to taka osoba po kontakcie telefonicznym zostanie zaproszona do poradni specjalistycznej na konkretną godzinę, by zminimalizować kontakt z innymi pacjentami.

 

UWAGA!  Jeżeli z pacjentem nie skontaktuje się pracownik szpitala, a był on na liście oczekujących na zabieg lub operację i chce być poddany leczeniu, proszony jest o kontakt telefoniczny bezpośrednio z oddziałem szpitalnym.