Od 1 stycznia stanowisko Zastępcy Prezydenta Miasta Suwałk sprawuje Roman Rynkowski. Rodowity suwalczanin, wiek 48 lat. Absolwent dawnej SP nr 5 (obecnie SP nr 9) i I LO im Marii Konopnickiej. Ukończył studia magisterskie – polonistykę na Uniwersytecie Gdańskim, a doktorat uzyskał na Uniwersytecie Warszawskim. R. Rynkowski skończył również liczne studia podyplomowe, między innymi dziennikarstwo i komunikację społeczną oraz informatykę i technologię informacyjną. Żona Małgorzata, córka Julia 5 lat.

Z nowym zastępcą prezydenta Suwałk, rozmawia „DwuTygodnik Suwalski”:

– Posiada Pan bogate doświadczenie zawodowe samorządowe, choć to pierwsza Pana praca w samorządzie suwalskim.

– To prawda, początkowo pracowałem w szkole w Bakałarzewie jako polonista, 10 lat byłem też dyrektorem tej szkoły. W tym roku w maju minie trzynaście lat pracy w samorządzie. W tym czasie byłem sekretarzem i zastępcą wójta w Bakałarzewie, a ostatnio sekretarzem gminy w Szypliszkach. Zajmowałem się m.in. pisaniem wniosków inwestycyjnych, to paradoks bo jako polonista musiałem zmierzyć się z wyzwaniami głównie matematycznymi i co ciekawe bardzo to lubiłem.

– Jako zastępca prezydenta Suwałk odpowiada Pan za sprawy społeczne, oświatę, kulturę, sport i turystykę. Co sprawia największą trudność?

– Podejmując decyzję pracy w ratuszu wiedziałem co mnie czeka, każdy samorząd zajmuje się podobnymi sprawami, ale w innej skali. Początkowo najtrudniejszą rzeczą, okazała się konieczność szybkiego przestawiania toku myślenia. Każdego dnia zajmujemy się innymi problemami, sprawami, np. na początku oświatą, za moment kulturą, czy pomocą społeczną. A podlega mi jeszcze Wydział Komunikacji, czy Urząd Stanu Cywilnego. Nie ma czasu na nudę.

– Mamy pandemię i działania kulturalne, takie jak imprezy masowe zostały zamrożone. To czas na planowanie jacy wykonawcy, czy zespoły powinny wystąpić na scenach w Suwałkach.

– Kultura to taka dziedzina życia, na której każdy się zna i ma swoje preferencje. Zawsze będą niezadowoleni z prezentowanego repertuaru. Nasi mieszkańcy to prawie 70 tysięcy osób, każdy jest inny, każdy ma ulubione rzeczy. I myślę, że nie da się zadowolić wszystkich. Mamy imprezy ukierunkowane, sztandarowe np. Suwałki Blues Festival. Marka, która jest rozpoznawalna nie tylko w Polsce ale też na świecie. Dołożenie do niej, jak chcą niektórzy, jakiegoś zespołu grającego zupełnie innego rodzaju muzykę byłoby sztuczne. Natomiast są inne imprezy, czy święta, gdzie można prezentować każdy rodzaj muzyki, która znajdzie swoich odbiorców w mieście. Trzeba uszanować to, że ludzie są różni i mają różne upodobania. Jestem otwarty na propozycje realne do spełnienia, bo nie mamy takiego budżetu, by ściągać światowe gwiazdy będące obecnie na topie.

– Od lat w mieście dyskutuje się nad słabymi wynikami egzaminów uczniów suwalskich szkół. Ostatnio nie zachwycił też ranking „Perspektyw” (pisaliśmy o tym w ostatnim numerze „DTS”). Czy wpływ na to ma pandemia i nauka zdalna, jak sugerują niektórzy?

– Na pewno wpływ pandemii jest zauważalny. Nauka zdalna nie zastąpi tej stacjonarnej, jest to edukacja zastępcza. Musimy jednak wziąć pod uwagę to, że te warunki w całej Polsce są takie same. Nie tylko my w Suwałkach mamy problem z edukacją zdalną. Trzeba dociec jakie są przyczyny tego, że takie a nie inne są wyniki z egzaminów oraz rankingów. Z jednej strony jako były dyrektor i nauczyciel wiem, że postrzeganie szkoły tylko poprzez wyniki egzaminów nie jest dobre, bo na nie składa się mnóstwo czynników. Natomiast nie można tego bagatelizować. Bo można dyskutować i spierać się o to, czy kryteria oceny „Perspektyw” są obiektywne, miarodajne. Ale one są. Ja uczulam dyrektorów na to, że dane te analizują rodzice, radni miejscy, dziennikarze. Jeśli myśli ktoś, chociażby o przeprowadzce do Suwałk, to bierze pod uwagę ofertę i wyniki szkół, oprócz takich kryteriów jak wynagrodzenie czy warunki mieszkaniowe. Ludzie bardzo świadomie podchodzą do takich informacji. I nie można tego sobie odpuszczać, że jest jakiś ranking, przecież nic się nie stało. Otóż stało się. Niektóre szkoły poprawiły się w rankingu. I tu należy pochwalić pracę nauczycieli i dyrekcji Zespołu Szkół nr 4 w Suwałkach, popularnego „ekonomiaka”. Wydaje mi się, że wyniki i szkół podstawowych i średnich są bardzo ważne i nie ma co tej sprawy bagatelizować. Ta dyskusja o wynikach szkół trwa już od dłuższego czasu. Powstaje właśnie dokument – Strategia Rozwoju Oświaty do 2030 roku. Ja bym chciał, by nie był to kolejny dokument, który dołączy do innych stojących na półkach, ale by było to opracowanie, które pomoże oświacie w Suwałkach. My jako organ prowadzący placówki oświaty mamy cząstkowy ogląd szkół, być może są problemy w oświacie, których nie widzimy. Dlatego by podejść do tematu całościowo, do zespołu opracowania Strategii zaprosiliśmy przedstawicieli Kuratorium Oświaty, którzy mają nadzór pedagogiczny nad szkołami, dyrektorów szkół, przedstawicieli związków zawodowych, reprezentantów rad rodziców. Ponad trzydzieści osób. Myślę, że ten dokument, który zostanie wypracowany, będzie pomocny w rozwiązaniu problemów oświaty i wnioski, które będą w nim zawarte finalnie będą miały wpływ na wyniki egzaminów szkół. Miasto nad szkołami prowadzi nadzór finansowy, organizacyjny. Dlatego liczymy bardzo na Kuratorium by podzieliło się swoimi wnioskami dotyczącymi nadzoru pedagogicznego, żeby to zebrać w całość, bo czas nas goni. Pan Prezydent dał nam czas do czerwca.

– Chyba najmniej problemów sprawia pomoc społeczna. Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie, wszystkie zadania zlecone przez rząd wykonuje wręcz wzorowo, o czym świadczą liczne odznaczenia i nagrody resortowe. Pozytywnie oceniany jest też DPS „Kalina”.

– Przerzucanie nowych zadań na samorządy przez rząd to nic nowego, bo obserwuję to od lat. Natomiast boję się, że jak będzie dużo tych nowych obowiązków, takich nie związanych stricte z udzielaniem pomocy mieszkańcom Suwałk to możemy mieć problemy. Każde działanie, na które idą znaczone pieniądze rządowe wiąże się ze sprawozdawczością, biurokracją tzw. papierkową robotą. I może być tak, że pracownicy MOPR-u więcej czasu zmarnują na biurokrację, niż na rzeczywistą pracę z ludźmi w ich środowisku, a pamiętajmy, że tego mieszkańcy najbardziej potrzebują.

– Nie tylko praca w życiu jest ważna ale też pasje i zainteresowania. Podobno posiada Pan stopień mistrzowski we wschodnich sztukach walki?

– Od szesnastu lat uprawiam sport obronny aikido. Jest to odreagowanie stresu, którego wszyscy doświadczamy. Posiadam trzeci dan (czarny pas). Treningi są we wtorki i piątki, a że odbywają się po godzinie 19 udaje mi się w nich brać udział. Lubię też czytać.

– Ostatnio głownie dokumenty urzędowe?

(Śmiech) – To prawda, biorę je do domu. Gdy córka uśnie staram się je przeczytać, w urzędzie nie zawsze jest na to czas.

– Dziękujemy za rozmowę.