W piątkowy wieczór została rozegrana I kolejka RESO Suwałki Football League 2019/2020. Na parkiecie hali Ośrodka Sportu i Rekreacji w Suwałkach było widać, iż drużyny czekały na start suwalskich rozgrywek. Głód rywalizacji spowodował, że zawodnicy wszystkich 14 drużyn stworzyli ciekawe widowisko, które potwierdza, iż w tym roku poziom sportowy rozgrywek jest bardzo wysoki.

14. Pułk rozpoczął marsz po trzeci tytuł.

Spotkanie inaugurujące edycję 2019/2020 niczym nie przypominało pojedynku, który obie drużyny stoczyły przed rokiem. Porta Active Team wzmocniona kilkoma dobrymi zawodnikami (m.in. do drużyny dołączył Maciej Szydłowski) okazała się wymagającym przeciwnikiem dla aktualnego mistrza RSFL. Ciekawie jakby potoczyło się to spotkanie, gdyby nie dwa strzały w słupek Mikołaja Kłosa, który po tym meczu ewidentnie może mówić o sporym pechu. Mogłyby to być bramki co najmniej na wagę remisu.

Jednak to co stanowi siłę 14. Pułku  to gra zespołowa połączono z dyscypliną, której strzeże Tomasz Jarząbski. W tym spotkaniu, a szczególnie w drugiej połowie, te dwa elementy były niezwykle widoczne. Dodatkowo swoje działa „odpalił” Paweł Stasiński, autor dwóch bramek, zgłaszając już na samym starcie rozgrywek gotowość do walki o kolejny tytuł najlepszego strzelca RSFL 2019/2020.

Pomimo przegranej Porta Active Team postawiła po sobie bardzo dobre wrażenie pokazując, że w tej edycji jest drużyną, z którą po prostu trzeba się liczyć.

Młodzi, waleczni, niebezpieczni. Jagoland liderem!

Mecz pomiędzy Jagolandem i FHU Robert Górski było spotkaniem dwóch najmłodszych drużyn edycji 2019/2020. Młodość połączona z boiskową brawurą miały być receptą na sukces zarówno jednej jak i drugiej drużyny. I były, ale wyłącznie dla drużyny z Sejn. Jednak przez dłuższy czas pojedynek był niezwykle wyrównany. Dwie bramki Konrada Małkińskiego oraz trafienia Kacpra Namiotko i Adriana Soroka pozwoliły drużynie z Sejn na wybuch radości. Radość potęguje fakt, iż debiutująca w lidze drużyna Jagolandu została – mimo wszystko – sensacyjnym liderem rozgrywek.

Jak przyznał w pomeczowym wywiadzie Konrad Małkiński lepszego debiutu Jagoland nie mógł sobie wymarzyć. Jednak prawdziwa przeprawa czeka Jagoland już za tydzień. W piątek 29 listopada lider podejmie aktualnego mistrza. Czy i tym razem młodzi zawodnicy z Sejn będą mieli powody do sportowej euforii?

Mecz niewykorzystanych szans

To był zdecydowanie mecz niewykorzystanych szans, w którym w centrum uwagi znalazł się Adrian Łejmel. Z jednej strony bohater drużyny z Sejn, dla której strzelił dwie bramki, a z drugiej strony mógłby obwiniać się za stratę punktów, gdyby Albatros wykorzystał swoje szanse.

Napastnik z Sejn zarówno w pierwszej jak i w drugiej połowie z łatwością dochodził do sytuacji strzeleckich dowodząc, że defensywa Albatrosa jest dziurawa jak „szwajcarski ser”. Z drugiej strony nie ma się co dziwić, ponieważ drużyna z Raczek w tej edycji występuje w składzie, który opiera się w głównej mierze na młodych niedoświadczonych zawodnikach. Niestety stoicki spokój i wola walki Jana Nalbacha, reżysera gry Albatrosa, nie wystarczyły do zdobycia punktu w spotkaniu z jednym z pretendentów do tytułu Mistrza RSFL 2019/2020.

Damian Sobolewski  i Andrzej Szyszko dają zwycięstwo Gminie Suwałki. Metamorfoza Agrodealera

Świetny mecz Damiana Sobolewskiego, który nie tylko strzelił dwie bramki, ale był również motorem napędowym drużyny żółto-zielonych. Jego zasługi w zdobyciu trzech punktów nie są przesadzone, ponieważ Agrodealer to drużyna, która przeszła prawdziwą metamorfozę. Oprócz nowych strojów w tym spotkaniu zespół, który w poprzednim sezonie okupował dolną cześć tabeli, zaprezentował dobry futbol i postawił trudne warunki swoim przeciwnikom. Wiodącą postacią był Piotr Gwaj, który w piątkowy wieczór brylował na parkiecie hali OSiR jak za dawnych dobrych czasów. Szybki, nieprzewidywalny i niezwykle niebezpieczny. Jednak Gmina Suwałki w bramce miała dobrze dysponowanego Andrzeja Szyszko, który popisał się kilkoma widowiskowymi interwencjami, dzięki czemu to żółto-zieloni mogą po tym spotkaniu zapisać sobie trzy punkty.

Euromet, czyli „braveheart”

W piątym meczu inaugurującej kolejki RSFL 2019/2020 zmierzyli się debiutanci tj. Euromet i Puńsk. W drużynie z pogranicza polsko-litewskiego doskonale prezentowali się bracia Marcin i Rafał Bujnowscy, którzy raz po raz popisywali się technicznymi podaniami. Nie można zaprzeczyć, że wiodącą postacią z tego duetu był Marcin zdobywca bramki i reżyser wielu efektownych akcji, które kibice zgromadzeni w hali OSiR mogli podziwiać w miniony piątek.

I choć piłkarskie umiejętności były w tym meczu po stronie Puńska, to wola walki zdecydowanie była widoczna w drużynie ich przeciwników. Można przegrać, ale zejść z boiska z podniesionym czołem jak to zrobili zawodnicy z Eurometu, nie każdy potrafi. Pomimo poniesionej porażki w pełni zasłużyli na brawa za nieustępliwość i serce do gry.

Pojedynek gladiatorów

To był pojedynek gladiatorów, ponieważ obie drużyny nie unikały kontaktu fizycznego, twardej gry, a sędziowie widząc ich zaangażowanie pozwolili stworzyć obu drużynom emocjonujące widowisko i prawdziwą ucztę dla kibiców. Szkoda, że mecz trwał „tylko” 24 minuty, ponieważ po ostatnim gwizdku sędziego czuło się ogromny niedosyt.

Świetne zawody rozegrał Paweł Fajkowski (Rospuda), który strzelił dwie bramki. Równie aktywny był Wojciech Mickiewicz, a w atakach na bramkę Filipowa wspierał go Arek Zoń.

Nie ulega wątpliwości, że Paweł Fajkowski, Wojciech Mickiewicz i Paweł Stasiński jak również Damian Sobolewski włączą się do rywalizacji o tytuł króla strzelców rozgrywek. Piątkowe zawody zdecydowanie potwierdzają stawianą tezę.

Niewykorzystany karny i bramka na wagę zwycięstwa. Dwie twarze Damiana Ostaszewskiego

W tym meczu mieliśmy wszystko a sam Alfred Hitchcock nie powstydziłby się takiego scenariusza. Już na samym początku spotkania emocje sięgnęły zenitu. Atmosferę podgrzewała grupa sympatyków drużyny ZUH, która zawzięcie dopingowała swój zespół przez całe spotkanie.

Najpierw niewykorzystany rzut karny (bramkarz obronił), którego egzekutorem był Damian Ostaszewski, a po niespełna minucie od Olecko wyszło na prowadzenie po strzale Jakuba Kozłowskiego. Tak dynamicznego spotkania pełnego zwrotów akcji nie się nie spodziewał
w szczególności, ze ostatni mecz I kolejki RSFL 2019/2020 rozpoczął się po 22. Jednak najbardziej wytrwali kibice nie powinni żałować swojej decyzji.

Sporo fauli popełniał zespół Techniki Grzewczej ZUH, a po jednym z nich został podyktowany rzut karny. I tym razem bramkarz był górą. Kamil Szczecina (Technika) wyczuł intencje Jakuba Kozłowskiego, który polował na druga bramkę w tym meczu.

I kto wie jakby potoczyło się to spotkanie gdyby Maciej Cichocki z tylko sobie wiadomych powodów nie trafił w słupek. A tak jak głosi stare piłkarskie porzekadło „sytuacje niewykorzystane się mszą”. Tak tez było i w tym przypadku. W ostatnich minutach spotkania zimną krew zachował Damian ostaszewski, który zaskoczył strzegącego bramki olecczan Marcina Grygo i tym samym wprowadził w euforię cały zespół oraz grupę dopingujących kibiców.

Szkoda drużyny z Olecka, ponieważ w tym meczu mogło wydarzyć się zupełnie wszystko, a podział punktów byłby najbardziej sprawiedliwym rezultatem.

Już w najbliższy piątek (29 listopada) kolejna seria spotkań.