Z całego kraju dochodzą coraz bardziej niepokojące wiadomości o protestach lekarzy, w tym szczególnie lekarzy rezydentów. Tysiące z nich wypowiedziało tak zwaną klauzulę opt-out., która pozwalała pracować lekarzom ponad 48 godzin tygodniowo. Według samych zainteresowanych umowę wypowiedziało już ponad  5 tysięcy lekarzy, według ministra zdrowia to „tylko” około 3,5 tysiąca osób. Tak, czy owak coraz więcej szpitali staje na progu zamknięcia działalności, bo bez dodatkowych dyżurów po prostu nie ma kto zająć się chorymi.

 

A jak jest w Suwałkach, w największym szpitalu naszego regionu? –  pytamy o to Adama Szałandę, dyrektora suwalskiej placówki.

– Na szczęście nas ten problem jeszcze nie dotyczy i – mam taką nadzieję – nie dotknie i w przyszłości – mówi dyrektor Szałanda. – W porę zadbaliśmy o to, by zatrudnieni u nas lekarze, również lekarze – rezydenci,  mieli możliwie  najlepsze warunki pracy, co dotyczy także zarobków. Nie raz i nie dwa marszałek dość ostro zwracał mi uwagę, że przepłacamy naszych lekarzy, ale teraz okazuje się, że to my mieliśmy rację, bo od nas lekarze nie odchodzą. Praktycznie tylko dwie osoby nie wyraziły zgody na dodatkowe dyżury, ale one i tak wcześniej dyżurów nie pełniły.

To nie koniec dobrych informacji płynących z suwalskiego szpitala. Okazuje się, że stał się on atrakcyjnym miejscem pracy dla lekarzy zza wschodniej granicy, którzy chcą tu podjąć pracę. Są to specjaliści z Białorusi. Jeden z nich już pracuje na oddziale okulistycznym, kolejnych sześciu lekarzy przechodzi proces nostryfikacji. – Są to naprawdę świetni, wysokiej klasy specjaliści – podkreśla A. Szałanda. – Nasz szpital bardzo ich potrzebuje.

Pracą w suwalskim szpitalu wykazują zainteresowanie również lekarze z Litwy. Właśnie rozpoczyna tu pracować lekarka z Kowna.

Oczywiście lekarzy z Białorusi czy Litwy przyciągają atrakcyjne dla nich zarobki, ale nie tylko to; suwalski szpital jest coraz bardziej atrakcyjnym miejscem pracy i dlatego, że powstają tu nowe oddziały, zaś już istniejące od dawna są remontowane, doposażone w nowoczesną aparaturę.

– Po dziewięciu latach znowu jest okulistyka, jest zalążek oddziału geriatrycznego. Trwają remonty oddziału położniczego, chirurgii dziecięcej, ortopedii. Modernizację i remont przechodzi oddział pulmonologii. A pamiętać trzeba, że niedawno doposażyliśmy Szpitalny Oddział Ratunkowy w sprzęt o wartości 1,5 mln złotych. No i bardzo hojny był dla nas Mikołaj – cieszy się dyrektor Szałanda. – Na gwiazdkę dostaliśmy nową, wartą półtora miliona pracownię RTG, a od 1 stycznia ruszyła pracownia histopatologii, co oznacza, że nie musimy już zlecać badań diagnostycznych na zewnątrz.

To rzecz jasna nie wszystkie zmiany dokonane w ostatnich latach w szpitalu. A. Szałanda może się pochwalić, że za jego dyrektorowania, to jest przez ostatnich siedem lat, w suwalski szpital zainwestowana została kwota ponad 120 milionów złotych, zaś jednocześnie znacząco spadło zadłużenie szpitala; z ponad 50 mln złotych przed laty, do 19 dziś. To ciągle dużo, ale w stwierdzeniu, że suwalski szpital sobie radzi, przesady nie ma.

***

Dziś suwalski szpital to 166 zatrudnionych  w różnych formach lekarzy i 436 pielęgniarek i położnych. W 2017 roku szpitalne przychodnie przyjęły 110 tysięcy osób, zaś pogotowie przyjęło 50 tysięcy pacjentów.