Rozmowa ze Zbysławem W. Grajkiem – lekarzem, nauczycielem akademickim, społecznikiem.

 

Panie doktorze, od lat kształci Pan pielęgniarki i pielęgniarzy. Co roku mury suwalskiej Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej opuszcza spora gromadka dobrze wykształconych absolwentek, a w szpitalu pielęgniarek brakuje. Dlaczego?

 

– Jedno pytanie, ale sporo w nim problemów. Problem główny to kontrakty podpisywane przez szpitale i placówki medyczne zatrudniające średni personel medyczny – tu od lat jest za mało pieniędzy, od lat sytuacja jest zła. Szpitale od dawna pracują na minimalnych obsadach, więc nic dziwnego, że pielęgniarki mają powody do niezadowolenia.

 

Ostatnio jednak są dla nich zauważalne podwyżki.

 

– Fakt, rząd PO i PSL rzeczywiście przeznaczył spore kwoty na podwyżki dla pielęgniarek, ale to dotyczy już pracujących. Dyrektor szpitala nie może tych pieniędzy przeznaczyć na zatrudnienie dodatkowych osób, więc sytuacja – jeśli idzie o liczbę zatrudnionych pielęgniarek – nie poprawia się. Tu potrzebne są zmiany systemowe.

 

Wracajmy na nasze podwórko, czy absolwenci PWSZ mają właściwe kwalifikacje? Pytam o to, ponieważ Suwałki nie mają – tak jak inne, większe ośrodki – uczelni medycznej, tak licznej kadry naukowej.

 

– Otóż powiem coś, co być może kogoś zdziwić – to jest raczej atut Suwałk. Jeśli idzie o kadrę nauczającą, to mamy naprawdę świetnych lekarzy, pielęgniarki, diagnostów z tytułami naukowymi. W zakresie nauk o zdrowiu kształcimy pielęgniarki i ratowników medycznych. Nasi studenci odbywający praktyczne zajęcia w szpitalu na tych właśnie świetnych fachowców trafiają. A to praktyka, kontakt z pacjentem pod opieką doświadczonej pielęgniarki czy też lekarza jest dla przyszłej pielęgniarki najważniejszy. W suwalskich szpitalach, wszyscy mają dla naszych studentów czas. Dokładnie na odwrót jest w dużych ośrodkach, gdzie są setki studentów różnych kierunków medycznych: medycyny, farmacji, diagnostyki medycznej i oczywiście pielęgniarstwa, czy ratownictwa medycznego, którym trzeba zapewnić kształcenie praktyczne. Jestem przekonany, że dla studenta najważniejszy jest praktyczny kontakt z pacjentem i to właśnie w Suwałkach mają oni zapewnione.

 

Ilu studentów tej specjalności kształci się obecnie w PWSZ?

 

– Około pięćdziesięciu na pierwszym roku. I od razu dodam, że nasi absolwenci w ogromnej większości nie mają problemów z zatrudnieniem. Część natychmiast wyjeżdża za granicę, gdzie ich kwalifikacje są doceniane.

 

Trochę żal, że ci, świetnie przygotowani do zawodu młodzi ludzie, pracują na rzecz pacjentów gdzieś w Anglii, a nie na przykład w Suwałkach.

 

– Nie trochę, ale bardzo żal. Jest jednak faktem, że my tu w Suwałkach możemy tyle, ile możemy. Możemy dobrze nauczać, przygotowywać do pracy. I robimy to. Dzięki znakomitej współpracy Uczelni ze wszystkimi suwalskimi podmiotami leczniczymi kształcimy naprawdę dobrze na poziomie licencjatu, zamierzamy w niedalekiej przyszłości otworzyć studia magisterskie. Reszta, szczególnie poziom finansowania placówek zatrudniających pielęgniarki, wykracza poza nasze możliwości i kompetencje. Mam nadzieję, że to się zmieni, co byłoby wielką korzyścią i dla personelu medycznego i, przede wszystkim, dla chorych.