Prezydent Miasta Suwałk i prezes Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji 6 sierpnia złożyli na sesji Rady Miejskiej wyjaśnienia dotyczące przyczyn, przebiegu likwidacji i skutków awarii w oczyszczalni ścieków, do jakiej doszło 27 lipca.

30 lipca 0 zwołanie nadzwyczajnej sesji,  jeszcze przedstawieniem pierwszych oficjalnych informacji o awarii wystąpili radni klubu Prawo i Sprawiedliwość. Te informacje zostały przedstawione po południu 30 lipca na konferencji prasowej, podczas której prezes PWiK Leszek Andrulewicz, zastępca prezydenta Suwałk Łukasz Kurzyna i dyrektor Wigierskiego Parku Narodowego Jarosław Borejszo opowiedzieli o przebiegu i ustaleniach dotyczących awarii.

Podczas sesji te informacje zostały powtórzone. Przyczyną awarii było zapowietrzenie pomp i nieprawidłowy nadzór, błąd człowieka, który nie zareagował i nie przełączył systemu na inny zestaw pomp. Przez to przez ok. 6 godzin przez kanał awaryjny do Czarnej Hańczy wpłynęło ok 2,5 tys. metrów tylko mechanicznie podczyszczonych ścieków. W kolejnych dwóch dniach z rzeki wydobyto ok. 120 kg śniętych ryb. Z ustaleń Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Białymstoku wynikało, że nie doszło do katastrofy ekologicznej i w Wigrach można się kąpać.

Konsekwencje awarii

W oczyszczalni pracowało dwóch operatorów i dyspozytor, który nie zauważył alarmujących wskazań monitoringu. Co gorsza, na początku twierdził, że w oczyszczalni wszystko jest w porządku. Za to i rażące niedbalstwo został dyscyplinarnie zwolniony, a podlegli mu operatorzy pozbawieni premii. Kierownik oczyszczalni ma zostać zdegradowany do stanowiska mistrza. Sprawą zajmuje się prokuratura.

Prezydent Suwałk Czesław Renkiewicz, szczegółowo zrelacjonował wydarzenia, jakie miały miejsce bezpośrednio po awarii.  Przyznał, że nie przyjął dymisji prezesa PWiK Leszka Andrulewicza, który prezesem spółki jest od kilku miesięcy.

Zmodernizowany ma być system nadzoru, wprowadzony dodatkowy monitoring oraz wprowadzony obowiązek naocznego sprawdzania stanu ścieków na wylocie z oczyszczalni. W przyszłości zamiast do kanału awaryjnego ścieki w takich sytuacjach najprawdopodobniej  popłyną do niewykorzystywanego w oczyszczalni zbiornika o pojemności 5 tys. metrów sześciennych, który przynajmniej przez kilka godzin będzie spełniał rolę bufora.

Zarówno prezydent, jak i prezes żałowali, że przez awarię techniczną i zaniedbania ludzkie zniszczony został wizerunek PWiK-u jako firmy nowoczesnej i kompetentnej oraz miasta, które dba o czystość Czarnej Hańczy.

O swoim zaniepokojeniu zaistniałą awarią mówili m.in. radni Irena Schabieńska, Bogdan Bezdziecki i Zdzisław S. Ścięgaj.

– To co się stało, nie było dobre dla Wigier, ale nie było katastrofy ekologicznej. W środku udanego sezonu turystycznego oceniłem, że ryzyko, jakie podejmuję, jest niewielkie. Najgorszą rzeczą jest sianie panik – ocenił Jarosław Borejszo, dyrektor Wigierskiego Parku Narodowego.

O tym, że jakość wody w Wigrach znacząco nie pogorszyła się mówiła Wiesława Blusiewicz, kierownik suwalskiej delegatury Wojewódzkiej Inspekcji Ochrony Środowiska. Elżbieta Bednarko, Powiatowy Inspektor Sanitarny przyznała, że kąpieliska nad  jeziorem Wigry nie było badane, bo nikt nie złożył takiego wniosku. Prezydent Suwałk zobowiązał suwalski PWiK do złożenia takiego wniosku. Oczywiście jeżeli będzie to możliwe pod względem prawnym.