– Niby wszystkie studniówki są takie same, a jednak ta własna jest jedyną i niepowtarzalną dla uczniów i ich rodziców – dało usłyszeć się podczas piątkowej studniówki zorganizowanej przez jedną z największych szkół w Suwałkach.

W istocie studniówka zorganizowana 17 stycznia była wyjątkowa dla uczniów Zespołu Szkół nr 6 w Suwałkach. Tego wieczora do popularnej miejskiej sali tanecznej zjechali piękni i młodzi oraz wyjątkowo ustrojeni uczestnicy, pragnący bawić się wspaniale na sto dni przed egzaminem maturalnym.

Wszyscy cieszyli się, że mogą razem spotkać się na finiszu przed zakończeniem szkoły. Pięknie przystrojona sala była bardzo gościnna doskonale bawiącym się uczestnikom. Było miejsce do przebierania, kącik do robienia zdjęć, szatnia, bogato zastawione stoły oraz czuwająca nad bezpieczeństwem ochrona.

Studniówkę miało tu pięć maturalnych klas technikum: informatycznego, logistycznego, pojazdów samochodowych, organizacji reklamy i technologii drewna. Ogółem bawiło się ponad 60 uczniów, którym towarzyszyli zaproszeni partnerzy. Byli również nauczyciele, z Joanną Woronko, dyrektorem Zespołu nr 6 im. Karola Brzostowskiego na czele oraz przedstawiciele rodziców. Podczas otwarcia Balu Studniówkowego Dyrektor Woronko powiedziała:

– Bawcie się dobrze, żebyście mieli co wspominać. Do matury pozostało już tylko 100 dni. Spędźcie więc te chwile razem, jak najpiękniej i najlepiej do białego rana. To ważne dla Was wydarzenie.

Ale uczniowie nie myśleli jeszcze o maturze, lecz po prostu o dobrej zabawie. Zadbali oczywiście wcześniej o to by podziękować dyrekcji szkoły oraz swoim wychowawcom. Tradycyjnie też, przed polonezem pojawiła się odrobina emocji, którą wyrazili na moment przed rozpoczęciem tańca:

– Nie da się ukryć, że stresujemy się okropnie! Niby układ jest łatwy, ale ta sytuacja sama w sobie jest stresująca. Tym bardziej, że przyszli też rodzice, by nas tu zobaczyć.

No cóż, stres, stresem, uczniowie jednak po pierwszych taktach w zupełności o nim zapomnieli i zatańczyli bezbłędnie, w dwóch grupach i do dwóch wersji poloneza, klasycznej autorstwa Wojciecha Kilara oraz innej, mniej znanej ale równie pięknej. Po polonezie przyszedł czas na kolejne tańce. W piątkową noc uczniowie prawie w ogóle nie schodzili z parkietu.

Wszędzie obowiązywały długie suknie dziewcząt, czasami mocno wydekoltowane oraz ciemne garnitury chłopców, z wymagalną muszką. U dziewczyn dominowały odcienie różu, choć występowały też wszystkie tradycyjne kolory, w tym czerwień i czerń. Nie zabrakło przynoszących szczęście na maturze czerwonych podwiązek, o czym dyskretnie sygnalizowały pięknie ustrojone panie.

Obserwujący bal rodzice zgodnie podkreślali ogromną różnicę w strojach współczesnych i przed laty, kiedy sami uczestniczyli w balach przedmaturalnych. Jak powiedziała mama Maćka:

– Byłyśmy wtedy często ubrane jak uczennice, biała bluzka pod szyję i czarna spódnica. Choć skromnie, to zawsze było jednak elegancko.

Można było mieć odczucie, że zarówno ci uczestnicy, którzy opuszczali balową salę jako pierwsi, jak i ci, którzy czynili to jako ostatni, mieli w pamięci słowa Jana Kochanowskiego, najwybitniejszego poety Polski przedrozbiorowej i twórcę polskiego języka, który w sposób niezwykle piękny odniósł się do młodości: „Jakoby też rok bez wiosny mieć chcieli, którzy chcą, żeby młodzi nie szaleli.”.

Taki właśnie był ten bal, pełen uroczystej powagi oraz młodzieńczego szaleństwa.